Ludobójca-innowator
"Höss był czymś więcej niż tylko 'trybikiem' w narodowosocjalistycznym systemie, jak - bagatelizując swoją rolę - napisał w liście pożegnalnym do żony. Bez niego - względnie bez takich ludzi jak on i Eichmann - Holocaust nigdy nie mógłby przebiegać z taką brutalnością'' - zauważa Kopp na kartach książki. W rzeczywistości, Höss dał się poznać jako - choć w obozowym kontekście brzmi to absurdalnie - jako ''kreatywny innowator'', który w znacznym stopniu usprawnił funkcjonowanie fabryki śmierci, jaką był KL Auschwitz.
Jednym z jego ''wynalazków'' były numery, które tatuowano więźniom - tylko i wyłącznie w obozie oświęcimskim - na lewym przedramieniu. ''Aby ułatwić 'buchalterię', komendant Auschwitz otrzymał od swoich przełożonych zgodę na to dodatkowe upokorzenie. [...] Tatuaż miał wykluczyć ewentualną zamianę rozebranych zwłok, jak również ułatwić identyfikację pochwyconych uciekinierów'' - pisze Kopp.