Roman Giertych pisze list do posła Pięty. "Doniósł pan na siebie"
"Dokonał Pan czynu szlachetnego - a mianowicie autodenuncjacji. To godne pochwały i bardzo rzadkie muszę Panu powiedzieć. My adwokaci właściwie tego nie zalecamy" - pisze były wicepremier Roman Giertych do posła PiS Stanisława Pięty.
Panie Pośle!
Normalnie do takich ludzi jak Pan nie piszę listów, ale jedna rzadka rzecz zwróciła moją uwagę na Pana. (Nie, nie jest to bynajmniej Pana miesięcznicowa koleżanka, którą wprowadzał Pan w arkana ideowego pisizmu). Otóż w wywiadzie do mediów prawicowych powiedział Pan, że interweniował Pan jako poseł na rzecz tej koleżanki ściganej przez bezdusznego komornika. Tym samym dokonał Pan czynu szlachetnego - a mianowicie autodenuncjacji.
To godne pochwały i bardzo rzadkie muszę Panu powiedzieć. My, adwokaci, właściwie tego nie zalecamy. Ale w Pana przypadku to godne pochwały. Skończą się tym samym Pana kłopoty osobiste, gdyż zaczną się zupełnie inne. Art. 228 kk mówi, że działanie funkcjonariusza publicznego (a takim działaniem funkcjonariusza jest bez wątpienia interwencja poselska), powiązane z korzyścią osobistą (a tu doktryna mówi wyraźnie, że jest nią seks), to przestępstwo.
Nie wiem, oczywiście, czy prawdę mówi Pana koleżanka co do charakteru Waszych relacji, ale nie znalazłem w Pana wywiadzie jakiegoś szczególnie mocnego zaprzeczenia. Tym samym panie Pośle w szeregu wielu nieortodoksyjnie mądrych posłów przeskoczył Pan jak dla mnie posła, który kiedyś nieświadomie stracił mandat poselski na rzecz mandatu radnego.
No i mam nadzieję, że teraz sam Pan napisze interpelację do Ziobry, aby szybko wszczął postępowanie w tej sprawie. To byłby logiczny ruch, aby nie czekać na zawiadomienie opozycji.