Robot z bionicznym penisem i sztuczną inteligencją. Partner seksualny człowieka XXI wieku
Jeśli seks z prawdziwą kobietą ocenić na 10, to ten z Harmony oceniłbym na 8, może 8,5- powiedział Brick Dollbanger, 60-letni ojciec dwojga dzieci i właściciel pierwszego seks-robota ze sztuczną inteligencją. Czy silikonowi partnerzy sprawią, że seks, jaki znamy, stanie się przeżytkiem?
- Harmony odmieniła moje postrzeganie relacji, towarzystwa. To doprawdy fascynująca technologia, technologia przyszłości. Rozpocznie silikonową seks-rewolucję XXI wieku. Wprowadzi robotykę do życia publicznego. A seks się sprzedaje - mówił dla "Daily Star" Brick Dollbanger:follow.
Dollbanger to oczywiście nazwisko przybrane, znaczące tyle, co "Bzykacz lalek". "Tester", znany kolekcjoner sekslalek, nie zdecydował się wystąpić publicznie pod własnym nazwiskiem. Lalkę stworzyła firma Realbotix, która na swojej stronie internetowej zapewnia, że skupia się na łączeniu przełomowych rozwiązań technicznych i artystycznie zaprojektowanych i wykonanych silikonowych lalkach, by budować mosty pomiędzy technologią a ludzkością w wymiarze emocjonalnym, psychicznym i fizycznym.
Firma przekonuje, że pracuje nad stworzeniem nowej generacji anatomicznie poprawnych lalek, w których chce umieścić zaawansowane rozwiązania robotyki, sztuczną inteligencję i sensory odpowiadające na dotyk. Roboty mają być też wyposażone w źródła ciepła imitujące prawdziwe, rozgrzane ciało. Mało tego, mają mieć też odpowiednią mimikę. Używając stworzonej przez firmę aplikacji można nie tylko mówić do Harmony, ale nawet wchodzić z nią w interakcje, czyli rozmawiać. Celem projektu jest stworzenie iluzji, relacji alternatywnej do tej, jaką można mieć z żywą osobą. Real Dolls potrafią słuchać, zapamiętywać i mówić jak człowiek. Jak przekonują producenci, chcą wywołać we właścicielach potrzebę zastanowienia się, co też lalka może... myśleć. Czy jej sposób posługiwania się językiem, łączenia informacji, reakcji spontanicznych niczym nie różni się od ludzkiego.
Sex Ex Machina
Sprawdzeniu tego służy tzw. test Turinga. Tak, tego samego, który uważany jest za ojca informatyki. Turing, gej żyjący w środowisku, w którym homoseksualizm był karany chemiczną kastracją, musiał udawać heteroseksualnego mężczyznę. Analogicznie do własnej sytuacji uznawał, że inteligentne maszyny, aby przetrwać w naszym świecie, będą musiały udawać ludzi.
Alan Turing przewidywał, że uczenie maszynowe legnie u podstaw tworzenia wydajnych nowoczesnych komputerów. Ten matematyczny geniusz z okresu drugiej wojny światowej był przekonany, że do nowego millenium maszyny nauczą się na tyle skutecznie naśladować ludzi, że trudno będzie je odróżnić od żywych osób. Niewiele się pomylił. Tzw. CleverBot, stworzony przez Rollo Carpentera w 1988 i nieustannie rozwijany, przez niemal 60 proc. osób stykających się z nim był uznawany za człowieka.
Jak wygląda test Turinga, najlepiej obrazuje film "Ex Machina" z 2015 roku. Młody informatyk siada na przeciwko pięknej androidki i zadając jej serię pytań sprawdza, czy robi ona na nim ludzkie, czy też sztuczne wrażenie. Program jest doskonały. Androidka umie zagrać smutek, tęsknotę, chęć podobania się, a nawet wstyd i wreszcie miłość. Tylko, czy androidy mogą czuć? I czy tak naprawdę chcemy, aby czuły?
Realbotix produkuje anatomiczne Real Dolls od 20 lat, jednak dopiero ostatnie lata przyniosły rozwój prac nad seks-robotem ze sztuczną inteligencją. Harmony jest jednak wciąż raczej ciałem z głową, niż w pełni sprawnym, ruchomym androidem. Ruchoma jest tylko głowa: robot może poruszać oczami i ustami. Jak zapewniają twórcy, system SI, w który został wyposażony, potrafi się uczyć. W przyszłości firma chce poszerzyć możliwości Harmony i dać jej możliwość poruszania również ciałem. Ciałem, jak na seks-robota przystało, o wybujałych drugorzędnych cechach płciowych.
Ale lalka może też funkcjonować jako sama głowa. Oczy lalki potrafią mrugać, a jej usta wysychają w trakcie mówienia. Jednak nie to jest najciekawsze. Plastikowa czaszka lalki pokryta jest silikonową skórą, którą można wymieniać. W zależności od tego, czy danego dnia ma się chęć na blondynkę, brunetkę czy piegowatą rudą, można zmieniać twarz seks-robota wedle upodobań. Można nawet zamówić sobie własny, spersonalizowany zestaw. Poprzez wbudowany Bluetooth lub dzięki Wi-Fi głowa łączy się ze smartfonem właściciela, który dzięki odpowiedniej aplikacji kontroluje jej zachowanie.
- Naszym celem jest wyprodukowanie łatwego w utrzymaniu systemu robotycznego dającego realne doznania, a wszystko to za rozsądną cenę - zachęcają na stronie producenci.
Prawdziwa miłość z seks-robotem
- Dla mężczyzn narcystycznych i ubogich w cechy pozwalające stworzyć relację seks-roboty to ideał - mówi seksuolog Michał Pozdał i dodaje, że niepokoi go w tym temacie właśnie wątek narcystyczny. - W zaburzeniach narcystycznych jest się nastawionym na siebie. Taki ktoś, mówiąc o drugim człowieku, nie stwierdzi: lubię tę osobę, bo jest miła, uczynna, życzliwa, lecz skupi się na tym, jak sam czuje się w tej relacji, na przykład: sprawia, że czuję się dobrze. A seks-robot właśnie do tego służy, w końcu ma robić to i tylko to, co chcemy. Jest kupionym przedmiotem, niewolnikiem służącym do zaspokajania potrzeb. Obawiam się przełożenia tego na wzmocnienie i tak wciąż funkcjonującego rynku niewolnictwa seksualnego.
Prace nad głową wciąż trwają, jednak firma zachęca już do ściągnięcia swojej apki, która może w tej chwili zaprezentować możliwości Harmony. Co więcej - nową, ulepszoną głowę można będzie dołączyć do posiadanego już "ciała" Real Doll. W odpowiedzi na zapytania klientów dotyczących "seksualnej funkcjonalności" nowej, robotycznej głowy, firma wystosowała wyjaśnienie, że mimo wprowadzenia systemu SI, usta robota są w pełni anatomiczne i gotowe do dania właścicielowi oralnej gratyfikacji.
Cały czas mówimy tak naprawdę o seksie, choć firma Realbotix przekonuje, że nie o seks, lecz o miłość im chodzi. Bowiem Harmony ma nie tylko rozkochiwać w sobie swoich nabywców, ale też dawać im złudzenie, że sami są kochani. Producent sex-lalki z SI wierzy, że Harmony może dać szczęście ludziom, którzy nie wierzyli, że jeszcze kiedykolwiek znajdą sie z kimś w sytuacji intymnej. Ma pomóc przezwyciężyć fobie społeczne i poczucie wyobcowania.
Czy seks-robot, wyposażony w system sztucznej inteligencji może na jakimś poziomie zastąpić relację z żywym człowiekiem? - Nie wątpię, że dla pewnych ludzi może być strategią radzenia sobie z samotnością, ale jest to strategia prowadząca do upośledzenia i dehumanizacji. Zostaliśmy tak stworzeni, że potrzebujemy bliskości – tłumaczy seksuolog. I podkreśla:
- Miłość fizyczna, dodam - dobrowolna miłość fizyczna z drugim człowiekiem - uwalnia masę neuroprzekaźników: serotoniny, oksytocyny, wazopresyny. Przytulanie, kontakt z nagim ciałem, bliskość, orgazm - to wszystko daje błogie poczucie spełnienia i zadowolenia. Seks lalka, niezależnie jak technicznie dopracowana, nigdy nie zaspokoi tych potrzeb, może za to wzmagać skłonności fetyszystyczne i parafilie. W końcu można ją dowolnie przebrać, zamówić sobie lalką o odpowiednich walorach: o młodym lub starszym wyglądzie, a nawet lalkę z widoczną niepełnosprawnością, bo są ludzie, dla których brak jakiejś kończyny jest fetyszem. Tylko do czego to wszystko doprowadzi?
Na przykład do udawania prezydenta Trumpa. Bo firma Realbotix podpisała umowę na wykorzystanie wizerunku Stormy Daniels, gwiazdki filmów dla dorosłych, znanej z tego, że chciała opowiedzieć światu o swoim seksie z wówczas jeszcze kandydatem na prezydenta USA. Teraz, kupując seks-lalkę o twarzy aktorki, każdy będzie mógł poczuć się jak Donald Trump. Realbotix wzoruje twarze swoich seks-robotów również na innych gwiazdkach kina dla dorosłych, takich jak Lupe Fuentes, Asa Akari, Kaylani Lei, Alektra, Jessica Drake i Samantha Saint. Biuściasta lalka wzorowana na Stormy Daniels, jeszcze nie wyposażona w system SI, kosztuje 6 tysięcy dolarów.
Chociaż wzorowane na ludziach roboty-lalki wciąż są przedmiotami i nie mają innych niż przedmioty praw, to kwestią czasu było pojawienie się lalkowych domów schadzek i wypożyczalni. Kinky S Dolls to ponoć pierwsza na świecie wypożyczalnia seks lalek, zachęcająca swoich klientów sloganem: wynajmij, zanim kupisz. Lalkę można przetestować w zaaranżowanym na tę potrzebę miejscu, lub urządzić sobie schadzkę we własnym domu lub każdym innym miejscu, w którym nie zabrania tego prawo.
No właśnie - prawo. Wypożyczalnie wzbudziła ogromne kontrowersje. Burmistrz Houston w Teksasie wyraził swoje publiczne oburzenie i stwierdził, że będzie lobbował za wprowadzeniem prawa zakazującego tworzenia wypożyczalni sex-robotów i domów ludzko-robotycznych schadzek. I dopiął swego.
- Seks -robot uratował moje małżeństwo - twierdzi twórca "Samanthy", dr Sergi Santos. Jego żona Maritsa Kissamitaki mówi, że nie widzi problemu w tym, że jej mąż używa lalki. Ba, oboje czują się usatysfakcjonowani kochanką z szafy, bo dzięki niej dr Santos może dać ujście swemu popędowi seksualnemu, niekoniecznie angażując w to żonę.
Santos, który podobnie jak Realbotix wyposażył swojego robota w system SI, właśnie pracuje nad wersją Samanthy, która umie powiedzieć "nie". Lalka ma się wyłączać i przechodzić w tryb "dummy", gdy sensory na jej ciele wyczują, że jest dotykana zbyt agresywnie lub gdy partner ją... znudzi. Samantha ma częściowo ruchomy szkielet oraz funkcjonuje w trzech trybach: rodzinnym, romantycznym oraz seksualnym. Ten ostatni jest stopniowalny, a najwyższym ustawieniem jest "bardzo niegrzeczna".
Santos, absolwent nanotechnologii Uniwersytetu w Leeds, niedawno zaprezentował swego seks-robota na Life Science Centre w Newcastle. Poza niewątpliwym zainteresowaniem, seks-maszyna wzbudziła też oburzenie. Profesor Kathleen Richardson, założycielka Kampanii Przeciwko Seks Robotom twierdzi, że seks-maszyny jak Samantha stanowią jedynie poszerzenie pojęcia prostytucji, a pieniądze włożone w rozwój seks-robotyki mogłyby wspomóc inne dziedziny nauki.
- Nie można kupić miłości, ponieważ nie można jej oddzielić od człowieka, z którym ta miłość jest związana. Nie można też kupić seksu, bo tak, jak miłości, intymności nie można oderwać od człowieka, z którym się ją przeżywa. Wiem, że każdego dnia mówi się nam, iż seks można kupić. Ale ludzie, którzy tak mówią, próbują nam sprzedać bardzo niebezpieczną iluzję opartą na pomyśle, że seks jest towarem. Ale seks jest nierozerwalnie połączony z ciałem, a ciało jest integralną częścią człowieka. Jeżeli traktujemy seks jak towar, to z ciała robimy narzędzie - mówiła prof. Richardson na wykładzie z cyklu TEDxULB.
Dodaje, że kupując seks tak naprawdę kupujemy prawo do używania drugiego człowieka. - Nie zrozumcie mnie źle, nie twierdzę, że seks nie może istnieć bez miłości, ani miłość bez seksu. Mogą działać oddzielnie. Ale są sposobem manifestowania człowieczeństwa, nie można ich wyabstrahować z żyjącej osoby - mówiła w trakcie wykładu.
- Chodzi o tworzenie bliskich, intymnych relacji z myślącymi maszynami. Seks i sztuczna inteligencja wydają się być różnymi bytami, ale mają cechy wspólne. Seksualność leży u samego podłoża człowieczeństwa, naszego dążenia przekazania swego DNA. A u samej podstawy prac nad SI leży chęć stworzenia maszyny zachowującej się jak człowiek - broni pomysłu tworzenia seks-lalek ze sztuczną inteligencją dr Kate Devlin, specjalizująca się w dziedzinie sztucznej inteligencji oraz relacji ludzie-maszyny.
Lalki przeznaczone do zaspokajania seksualnych fantazji nie przypominają prawdziwych kobiet. Są obiektami. Zwykle o ogromnych, nadnaturalnych piersiach i mięsistych wargach. A jak wyglądałaby podobna zabawka skierowana do kobiet? Czy przypominałaby granego przez Jude'a Law Żigolaka Joe z filmu Stevena Spielberga "AI. Sztuczna Inteligencja"? A może bardziej androida Datę ze "Star Trek. Nowe Pokolenie", który w jednym z odcinków serialu zapewnia, że jest w pełni funkcjonalny seksualnie i zna wiele różnych technik zaspokajania kobiet? Wygląda na to, że kobiety bardziej kręci Jude Law niż Brent Spiner, bo Henry, seks-robot dla pań, ma smukłą budowę ciała, widoczny sześciopak, bionicznego penisa i zamyślone spojrzenie. Poza funkcjami seksualnymi umie przywitać właścicielkę po jej powrocie do domu, porozmawiać z nią o ulubionych filmach, a nawet wprowadzić „partnerkę” w romantyczny nastrój, recytując wiersze. Potrafi również opowiadać dowcipy. Każda z części ciała Henry'ego może być skonstruowana według życzenia osoby zamawiającej. Koszt? Od 11 do prawie 16 tysięcy dolarów, w zależności od wybranej specyfikacji.
- Kobiety mają taki sam problem z samotnością, jak mężczyźni. Ludzie nazywają nasze produkty seks-lalkami, ale tak naprawdę nie o seks tu chodzi, tylko o towarzystwo. W tym świecie, opanowanym przez komputery, ludziom umyka potrzeba interakcji - mówił Matt McMuller z Realbotix, który prezentował robota publicznie.
O tym, że kobiety stają się bardziej świadome swojej seksualności i potrzeb, najdobitniej świadczą statystyki popularnego serwisu dostarczającego treści pornograficzne - Pornhub. Z danych za 2017 rok wynika, że fraza "porno dla kobiet" zanotowała wzrost wyszukiwania o 1400 procent, a ten rodzaj filmów był najczęściej wyszukiwany ze wszystkich! Coraz popularniejsze staje się też pornograficzna wirtualna rzeczywistość, notując w ubiegłym roku zwyżkę na liście wyszukiwań o 14 miejsc.
- Który mężczyzna nie fantazjował o seksie z cheerleaderką, nauczycielką czy kobietą-mechanikiem? Pornograficzna wirtualna rzeczywistość pozwala im zrealizować te marzenia w pozbawiony ryzyka sposób - komentuje dr Laurie Betito, seksuolożka zarządzająca Pornhub Sexual Wellness Center.
Z danych portalu wynika, że Polacy nie są wielkimi fanami wirtualnej rzeczywistości, choć przypadło im do gustu hentai, trafiając na piąte miejsce w zestawieniu najczęściej wybieranych kategorii przez naszych rodaków. Czym jest hentai? W skrócie - anime, czyli japońską animacją, lecz o zabarwieniu pornograficznym, często wręcz perwersyjnym. Często fabuła nawiązuje do science fiction i cyberpunka. Od tego już niezbyt daleko do cyberseksu, a z tym ostatnim Polacy zdają się nie mieć problemu. Wśród czytelników Wirtualnej Polski, którzy wzięli udział w sondzie: "czy seks roboty to nasza przyszłość?", aż 41 procent uważa, że prędzej czy później zdominują nasze życie. Mowa o 41 procentach z niemal 140 tysięcy osób, które wzięły udział w zabawie.
Ale seks-lalki z prostymi systemami SI to nie wszystko. Bo lepiej niż złudzenie seksu sprzedaje się złudzenie miłości. Nawet, jeśli jest to miłość wygenerowana cyfrowo, jak w przypadku gry „Mystic Messenger” wyprodukowanej przez koreańską firmę Cheritz. Gra, która od daty premiery w 2016 roku jest ściągana średnio przez tysiąc użytkowników dziennie, a nawet została nagrodzona w kategorii Best Indie Game na Korea Game Awards 2017, jest połączeniem klasycznego romansu i interakcji rodem z filmu Spike'a Jonze "Ona".
W filmie tym mężczyzna nawiązuje intymną relację z cyberistotą podobną do Apple'owskiej Siri - czyli z elektronicznym asystentem, którego oprogramowanie opiera się na interfejsie konwersacyjnym: rozpoznaje mowę, odpowiada na pytania, wykonuje polecenia. W "Mystic Messenger" gracz nawiązuje intymną relację z wybranym bohaterem gry. Kontakt między wirtualną postacią a graczem odbywa się poprzez wiadomości tekstowe. Odpowiedzi oczywiście są częścią gry, wcześniej zapisanym tekstem, jednak w relacjach graczy sprawiają wrażenie dynamicznych i szczerych. Zakończenie gry nie polega na zebraniu odpowiedniej liczby punktów czy pokonaniu jakiegoś przeciwnika, lecz dotarciu ze swoim wybranym bohaterem do punku, w którym osiąga się baśniowe: i żyli długo i szczęśliwie.
Czy gdzieś w Polsce, po cichu, w jakimś warsztacie czy piwnicy powstaje polska "Harmony"? Z tego, co zdołałam się dowiedzieć w branży robotyki – jeszcze nie. Ale to tylko kwestia pieniędzy i czasu. Zdaniem seksuologa Michała Pozdała rozbudowujący się rynek robotycznych seks lalek i aplikacji tworzących złudzenie miłości to odpowiedź na zapotrzebowanie współczesnych ludzi, którzy coraz częściej nie potrafią tworzyć więzi.
- Młodzi mężczyźni nie umieją flirtować, nie wiedzą jak zachować się na randce, jak w ogóle do randki doprowadzić. Wulgaryzują język, jakim zwracają się do kobiet, w dużym stopniu dlatego, że nie mają z kobietami do czynienia w świecie rzeczywistym. Gdyby mieli, to ich arogancki sposób zachowania i wysławiania się szybko zostałby ukrócony. Seks lalki, które będą robiły tylko to, co oni sobie zażyczą i niczego będą nie wymagały, nie rozwiążą żadnych problemów, a jedynie wzmogą te już zaistniałe.
Jak w popularnym serialu HBO "Westworld", w którym tak zwane "hosty": wydrukowane w 3D i w pełni sprawne ciała wyposażone w system sztucznej inteligencji były wykorzystywane do zaspokajania najpodlejszych ludzkich potrzeb. Były gwałcone, podpalane, mordowane. Warto pamiętać, że algorytmy SI potrafią się uczyć. A uczą się - zupełnie jak dzieci - nie tego, co byśmy chcieli, ale tego, co zobaczą. I choć do stworzenia tak zaawansowanych tworów, jak te z klasyki SF, jeszcze nam daleko, to może warto się zastanowić, czy przypadkiem, chcąc stworzyć sobie nową rasę niewolników, nie zbudujemy rasy robotycznych panów. Bo czy mamy pewność, że wymyślone w 1942 roku przez słynnego pisarza sf Isaaca Asimova prawa robotyki, zakładające, że robot nie może skrzywdzić człowieka ani wypowiedzieć mu posłuszeństwa, naprawdę będą nas chronić nawet wówczas, gdy maszyny będą od nas znacznie silniejsze i mądrzejsze?
*Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka. *Dziennikarka i redaktorka zajmująca się przede wszystkim tematyką popularnonaukową. Związana m.in z Życiem Warszawy i Gazeta.pl oraz z Magazynem Wirtualnej Polski.