Walka aż do końca
Dobra passa żydowskich powstańców nie mogła trwać długo. Byli zbyt nieliczni i słabo wyposażeni, by długo stawiać skuteczny opór.
Już drugiego dnia powstania Niemcy zmienili taktykę prowadzenia walk ulicznych. Zrezygnowali z poruszania się po getcie w dużych grupach. Stali się przez to dużo trudniejszym celem dla powstańców, którzy byli wyposażeni głównie w broń krótką, przez co nie mogli prowadzić walki na dłuższych dystansach. Ponadto, Niemcy zaczęli podpalać getto. Płonęły całe kwartały. W ogniu ginęli desperacko próbujący przetrwać cywile i bohatersko walczący powstańcy.
Żydzi mieli świadomość tego, że nie mogą stawić skutecznego oporu walcząc z dachów i strychów kamienic. Dlatego skoncentrowali swoje siły w uprzednio przygotowanych bunkrach i przeszli do defensywy. W jednym z nich (przy ul. Miłej) 8 maja - wraz z innymi walczącymi, otoczony przez Niemców - popełnił samobójstwo Mordechaj Anielewicz, przywódca powstania.
W połowie maja powstańczy zryw dopalał się wraz ze zwęglonymi budynkami. Niemcy zrównali z ziemią żydowską dzielnicę.
Części powstańców udało się wydostać z getta i z Warszawy. W lesie Fidest koło Wyszkowa utworzyli ok. 60-osobowy oddział partyzancki Gwardii Ludowej, któremu nadali imię Mordechaja Anielewicza.