Nowy Dreamliner LOT-u już w kraju. Tak wyglądał inauguracyjny rejs
Pierwsza, historyczna podróż największego samolotu LOT-u z fabryki Boeinga w Everett (Waszyngton) do Warszawy dobiegła końca. Zapraszam do obejrzenia galerii z kulisów podróży, podczas której zajrzałem do kuchni, kabin dla załogi i… kokpitu pilotów.
Nowy i największy w swojej kategorii Dreamliner 787-9 - w porównaniu z poprzednikiem - zwraca uwagę przede wszystkim większą liczbą miejsc i przestrzeni. Jest o sześć metrów dłuższy, co przekłada się na 24 osoby w klasie biznes, 21 w ekonomicznej premium, 249 w ekonomicznej (o 36 więcej niż w poprzednim modelu 787-8). Również jego zasięg i silniki zostawiają w tyle młodszego brata.
Z perspektywy pasażera, istotne wydają się jednak drobne zmiany, wpływające na komfort podróży. Od podstaw zaprojektowano system rozrywki, wyposażając go w ekrany dotykowe. Poprawiono również panele sterowania. To, co zaskakuje w nowym nabytku LOT-u, można określić jednym zdaniem; dopracowanie elementów, które irytowały z perspektywy ergonomii.
Dla przykładu - od teraz wejście słuchawkowe znajduje się zaraz pod podłokietnikiem, stoliki są lżejsze i poręczniejsze. W klasie business zabezpieczono również miejsce z panelem sterowania ekranem, w którym podróżni kładli telefony. Te niestety podczas rozkładaniu fotelu wpadały do środka mechanizmu, który je po prostu miażdżył. Problem - stosunkowo częsty w wersji 787-8 - już się nie powtórzy.
Zapraszam do zajrzenia za kulisy przekazania największego samolotu LOT-u, który na stałe będzie służy we flocie polskiego przewoźnika. Zajrzymy do kabiny pilotów, dwóch przestrzeni sypialnych dla załogi, klasy business, premium i ekonomicznej. Pokaże państwu również kulisy pracy stewardów i stewardes, oraz serwowane posiłki.
Po ponad 9-godzinnej podróży z zachodniego wybrzeża USA do Polski mogę zaręczyć, że to jeden z najlepszych samolotów w swojej klasie.