Muniek Staszczyk: Nie ma podstaw, by się nienawidzić. Wszyscy jesteśmy Polakami
Polska jest bardzo ciekawym krajem. Dlatego jestem tak załamany tym "pęknięciem". Przecież nie ma żadnych podstaw - ani religijnych, ani kulturowych - by tak się nienawidzić. Wszyscy jesteśmy Polakami. I tego nie mogę wybaczyć politykom. Najnowsza płyta "T.Love" uderza w polityków, a nie w społeczeństwo polskie - mówi Muniek Staszczyk w rozmowie z Ewą Koszowską (WP Opinie).
"Ewa Koszowska: Heloł, heloł, prawdziwa Polska umiera" - śpiewasz. Boisz się?
Muniek Staszczyk: Nie boję się, tylko się niepokoję.
Co cię niepokoi?
Społeczny podział. Mamy ostatnio do czynienia z polaryzacją poglądów i dużą agresją. Żadnego koloru pośredniego, tylko czarny i biały. Ludzie jak owce, tępo krzyczą jakieś hasła, a media i politycy jeszcze to podkręcają. Zbijają na tym jakiś kapitał, paliwo wyborcze. Przede wszystkim jesteśmy - jak by to powiedzieć - bez patosu. I o tym jest piosenka "Marsz" - metafora współczesnej Polski. Metafora dwóch marszów, chociaż może ich być jeszcze więcej.
Dlaczego napisałeś taki utwór?
Z pewnego rodzaju troski. Na pewno nie po to, by coś tam podsycać. Mówienie, że tu nadejdzie faszyzm, to też jest z drugiej strony kompletne nadużycie. Smuci mnie to, że dorośli ludzie w bardzo poważny sposób się dzielą. Znam przypadki, gdy z powodu poglądów politycznych nie potrafią się dogadać. Ja tego w ogóle nie kumam. U mnie w zespole są bardzo różne poglądy i ja nie mam z tym problemu.
Ty nie masz takiego problemu, ale inni - tak. Polityka jest jedną z najczęstszych przyczyn usuwania ludzi z Facebooka.
K…, nie wiem skąd taki radykalizm.
Świat się radykalizuje. I też to dostrzegasz pewnie, bo śpiewasz : "Teraz się boję, że Paryż się pali… Londyn się pali… Bruksela się pali…".
Od początku istnienia w T.Love odpowiadam za teksty. To nie są piosenki do śpiewania przy goleniu. Nasze płyty zawsze były o czymś. Teraz czuję, że gdzieś ten mój świat wartości, które mi przez całe życie towarzyszą - czyli szczerości wyrosłej z muzyki: undergroundu, punk rocka, otwartość na ludzi, na ich różnorodność - się wali. I nie chcę w tym za bardzo uczestniczyć. Przynajmniej nic się nie stanie, jak w tym nie będę uczestniczył. To nie znaczy, że mam jakąś depresję. Jestem Polakiem, ale też Europejczykiem. I ten kontynent mnie interesuje. Nie jestem kolesiem, którego obchodzi tylko własna dupa. I to, co się dzieje w kręgu mojej ulicy, miejscowości czy pracy. Obchodzi mnie też, co się dzieje dalej, troszkę poza mną. I akurat dzieje się słabo.
Świat idzie w złą stronę?
Nie pierwszy raz. W złą stronę szedł pewnie wielokrotnie. Jeszcze jak nas tu nie było, ludzie też tak mówili. To się powtarza. Natomiast żyję już 53 lata i pierwszy raz mam do czynienia z taką sytuacją. Był komunizm, ale to było prostsze.
Kto jest odpowiedzialny za to, co się teraz dzieje?
Europa sama, troszkę swoim egoizmem, doprowadziła do tego, że jest podział na biednych i bogatych. Ci biedni pchają się do bram raju. O tym jest piosenka "Siedem". Ale to nie są żadne bramy raju, tylko bramy jakiegoś piekła. Bo po prostu odbywa się jakiś armagedon.
Każdy chce więcej...
Nie ma żadnego specjalnego szacunku do życia. Na ulicach mamy poligon. Gra się tą polityką. Nie wiadomo, kto za kim stoi. Kto sprzyja temu? Kto jest uchodźcą, kto terrorystą? Po co on tu przyjechał? Oczywiście, musisz pomóc, ale jesteś zagubiony. O tym zagubieniu śpiewam. Bo to nie jest tylko moje zagubienie. Nigdy nie było tylu pytań, które padają teraz. "Stary, a jak sądzisz, może wojna będzie? A co spierd… jakby co? Czy walczyć będziemy? A jeździsz metrem? Bo ja to się boję. A stary, a na koncerty chodzisz? Bo ja raczej nie. Może na Stadionie Narodowym coś wybuchnie". Ten strach skądś do nas przychodzi. I oswajamy się z nim. A z drugiej strony mamy do czynienia z jakimś dziwnym przelotem w naszym kraju. To wszystko doprowadziło do zrobienia płyty, która jest taką trochę danse macabre. Muza jest dosyć taneczna, rytmiczna, pulsująca, a tekst jest w kontrze. Ja to nazywam "album taneczny w czasach ostatecznych". Utworów Muńka i T.Love posłuchasz w stacji Polski Rock w Open FM!
Rzeczywistość sama podpowiadała wam tematy na płytę. Jak wtedy, gdy doszło do ataków terrorystycznych...
Jeszcze przed wejściem do studia był zamach w Paryżu. Pamiętam, jak pojechaliśmy na koncert do Szwecji i rozmawialiśmy z Polakami, którzy tam mieszkają od lat, o uchodźcach. Jeden z nich, taki skandynawski political correctness, wymądrzał się, że wszyscy imigranci są wspaniali i każdego trzeba wpuścić. Kiedy mu się sprzeciwiłem i powiedziałem, że trzeba pomagać, ale potrzebne są odpowiednie procedury, wyzwał mnie od faszystów. "Ludzie, opamiętajcie się k..., - mówię - powiedziałem tylko, że trzeba sprawdzać". Pojechałem do hotelu i trach - paris attacks! Takie tematy same się narzucają. To był listopad.
W styczniu zaczęliśmy pracę nad płytą, dokładnie w tym dniu kiedy zmarł David Bowie. Dlatego jedna z piosenek "Warszawa Gdańska" mówi o nim, a tak naprawdę ukazuje wyalienowaną dzisiaj Europę. Pozamykane granicami.
Tych granic na razie nie ma.
Ale politycy już o nich myślą. Stąd też na świecie ten zwrot na prawo. Ludzie się boją i myślą, że jak przyjdzie mocniejszy szeryf, to pewnie te granice pozamyka. To jednak nic by nie zmieniło. Tylko kocioł robi się radykalny i gotuje się jak rosół w garnku.
A potem będzie "Bum Kassandra"? Myślisz o wojnie?
Napisałem piosenkę o tym tytule. Przedstawiam w niej przesadzony obraz realnej wojny na ulicy, która już ma miejsce w Syrii czy na Ukrainie i jeszcze w paru innych miejscach na świecie. Budzisz się rano i świat wygląda inaczej. Nie odprowadzisz swoich dzieci do szkoły czy do przedszkola. Nie wypijesz kawy. Po prostu jest przejebane. To są przesadzone, apokaliptyczne wizje. Zrobiłem to po raczej to, żeby uwypuklić nastroje społeczeństwa, niż wyrokować, że tak będzie. Nie chcę uchodzić za jakiegoś Wujcia Dobra Rada. Oby się większość tych rzeczy nie sprawdziła.
Trzeba rozmawiać o poważnych rzeczach, bo na świecie się zrobiło poważnie. Można dzisiaj uniknąć tematu polityki?
A to jest jeszcze inna sprawa. Mamy do czynienia z problemem rozpolitykowania Polski, Europy. To samo jest w Ameryce. Wystarczy popatrzeć na to, co się dzieje w USA i jakie będzie pokłosie wyboru Trumpa. Jestem ostatni, żeby siać wyroki. Nie miałem zdania na temat ani kandydatury Trumpa, ani Clinton. Polityka jednak dzieli ludzi. Kiedyś, kiedy kapele rockowe śpiewały o polityce czy społeczeństwie, to było nawet fajne. A dzisiaj są takie komentarze, ze wszystkiego się odechciewa. Wiadomo, że internetu nie można traktować jako wykładnika polskich elit, bo to regularna prymitywna chamówa w większości przypadków.
Uważaj, bo Polacy są ostatnio bardzo wrażliwi. Nie lubią, jak się mówi o nich źle.
Przecież ja nie chcę obrażać ludzi, Polaków. Tylko mamy do czynienia bardzo często z mentalnym ściekiem po prostu. Zrobił się taki nowy, częściowo narodowy kołtun, który mówi: "k..., niech się lepiej nie wypowiada, niech tam na tej gitarze szarpie". No to o czym powinienem śpiewać?
Rock w świadomości zjadaczy telewizji oznacza, że skórę założysz, ćwieki dodasz, tatusy pierdolniesz i śpiewasz jakieś głupoty. Wyginasz się z gitarą. To jest dla nich rock! A rock to nie jest to. Rock to stan umysłu, punkt widzenia. Po prostu taki jest ten zespół. T.Love. Nie śpiewam na tej płycie o polityce. Śpiewam o społeczeństwie. Nie śpiewam o partiach, nie wychwalam jednej ze stron. Śpiewam o swojej obawie dlatego, że ten kraj nie jest mi obojętny i go kocham. Ale po co tyle gadać? Po co jakieś patetyczne słowa, że się go kocha? Moja płyta jest dowodem miłości. W pewnym sensie jest to album, który woła o pojednanie. Między innymi w kraju, w którym żyję. To jest moja patriotyczna cegiełka.
W piosence "Ostatni gasi światło" śpiewasz o emigracji. Myślisz o ucieczce?
No właśnie nie. Bo na szczęście tak to jest z tekstami i w ogóle z piosenką, która jest dosyć krótką formą, że można - i to nie jest oszustwo - wcielić się w kogoś, dobudować jakiś podmiot liryczny, a częściowo można śpiewać w swoim imieniu i tak jest w przypadku moich tekstów. Można powiedzieć, że jestem pewnego rodzaju barometrem społecznym. Płyta jest miksem wszystkiego: rozmów na próbach, rozmów w knajpie, przekazu mediów, popkultury. Tego wszystkiego, co leci do ciebie. "Ostatni gasi światło" jest kawałkiem o 35 latach historii mojego życia. Od czasu, kiedy byłem już świadomym 17-letnim chłopakiem i stałem pod Stocznią w roku 1980 do czasów współczesnych.
Coś się zmieniło od tamtego czasu?
Mimo że tyle czasu minęło, nadal jesteśmy zagubieni. Dużo ludzi myśli o wyjeździe. Ale w tym przypadku nie chodzi bezpośrednio o mnie. Ja nigdy nie chciałem stąd wyjeżdżać. Nawet w 1987 roku, kiedy byłem pierwszy raz na Zachodzie. Dokładnie w Ostii pod Rzymem z grupką znajomych. Biedowaliśmy tam, aż w końcu trafiliśmy w samo centrum "polskich uchodźców". Mieszkali w namiotach, w bardzo ciężkich warunkach. Chodzili zarobić na myjkę. Tak jak u nas dzisiaj ludzie zza wschodniej granicy, którzy przyjechali do Polski za chlebem, a my im dajemy za umycie szyby złotówkę czy dwie. Czekali na wyjazd do Australii czy Kanady i pytali nas: "a wy co?". My na to: „wracamy do Polski”. "Zwariowaliście? Po co do Polski?" - pytali z niedowierzaniem. A ja tu miałem swój zespół. Zawsze w Polsce byłem zakorzeniony i nie wyobrażałem sobie życia gdzie indziej.
Uważam, że Polska jest bardzo ciekawym krajem. Dlatego jestem tak załamany tym "pęknięciem". Przecież nie ma żadnych podstaw - ani religijnych, ani kulturowych - by tak się nienawidzić. Wszyscy jesteśmy Polakami. I tego nie mogę wybaczyć politykom. Ta płyta uderza w polityków, a nie w społeczeństwo polskie.
W polityków wszystkich opcji?
Oczywiście. Bo opozycja zamiast punktować skutecznie całą ekipę, która rządzi, to tylko uczepiła się tego Trybunału. Dlaczego nie pytają: Co z gospodarką? Co z rozdawnictwem? Skąd chcecie dalej doić kasę na 500+? Strasznie nieudolna sytuacja. Po prostu jakiś pat, jakiś, k..., taki impas. Wiadomo, każda partia robi swoją miotłę. Tylko PiS z tą miotłą to już przesadza. No i taki nastrój beznadziejny...
Nie masz poczucia, że ludzie próbują Cię wrzucić do jakiegoś worka? Że oczekują, że się opowiesz po jakiejś stronie?
O Jezus Maria! Jak strasznie potrzebny jest ludziom ten worek! A mi w ogóle. Jestem człowiekiem wierzącym, w związku z tym niektórzy katolicy oczekują ode mnie nie wiadomo czego. Kiedyś w rozmowie z kolegą podałem przykład Dalajlamy, jako człowieka, który mnie głęboko ujął słowami wypowiedzianym w wywiadzie z Adamem Michnikiem. Powiedział wtedy zdanie, które do dzisiaj utkwiło mi w pamięci: "Zawsze trzymaj się swoich korzeni". Kolega na to do mnie: "ale masz przewodników duchowych - Dalajlamę i Michnika". Na co ja odpowiedziałem: "no i co z tego, ja słucham każdego".
Jak gdzieś tam publicznie zadeklarowałem, że wierzę w Boga, od razu została przypięta mi łatka: "fantastyczny, nieskazitelny, kiedyś może grubą kreską oddzielony. Wszystko było sex, drugs, rock n’roll, potem zmądrzał i teraz jest ach i och". No, k..., człowiek nie jest taki! Człowiek jest skomplikowany. Mam koleżanki i kolegów - ateistów, lesbijki, homoseksualistów i mocno wierzących katoli. I patrzę na nich w kategorii człowieka. Ciekawy jestem człowieka. Zresztą Chrystus też był ciekawy, dlatego przyszedł. A z kim się wtedy bujał po tamtej Ziemi Świętej? Z celnikami, z kobietami upadłymi. A teraz czytam w komentarzach o T.Love: "Jak to? Oni zapraszają do udziału w swoim koncercie Natalię Przybysz? Przecież to dzieciobójczyni!".
A ty co myślisz o wyznaniu Natalii?
Nie podzielam jej poglądów, ale to fajna dziewczyna i artystka, która szczególnie teraz jest w trudnej sytuacji ze względu na swą niefortunną wypowiedź. Potrzebuje zwykłego ludzkiego przytulenia. Po prostu nie oceniam czy zrobiła dobrze, czy źle. Od tego jest jej sumienie i to jest moje zrozumienie miłosierdzia i chrześcijańskiego otwarcia na drugiego człowieka. Papież Franciszek przy okazji swojej pielgrzymki w Polsce mówił bardzo mądre rzeczy o miłosierdziu. Ktoś posłuchał? Co na to politycy? Ano siedzieli z gałami wywalonymi na Jasnej Górze i nic nie kumali, albo nie chcieli kumać.
Nie słuchają Franciszka, bo to lewak przecież.
To jest jakiś odlot. Przecież to ktoś, kto idzie równo z Pismem Świętym. Ja na pewno nie wcisnę się do żadnego worka. Wszyscy jesteśmy dosyć skomplikowanymi istotami. Po pierwsze jesteś Ewą. Nie jakąś Ewą na prawo, Ewą na lewo. Potem - nie wiem, strzelam - Ewa matka, Ewa panna. Są inne ważne rzeczy w życiu. Relacja z bliskimi, przyjaciółmi. A nie, jaki głos wrzuciłaś do urny wyborczej. Oczywiście, ma to jakiejś znaczenie, bo pokazuje, że masz poglądy. Fajnie jest dyskutować. Ale to wszystko. Franciszek jest lewakiem? (śmiech).
Nie dość, że lewak, to jeszcze heretyk. Poczytaj komentarze "prawdziwych katolików" pod tekstami o Franciszku w sieci.
Przecież to jest chore. Ale jaki jest powód, że tak o nim mówią?
Otwiera się na przybyszów, namawia do przyjmowania uchodźców. Mówi o szacunku dla gejów i lesbijek. Dyskutuje nad udzielaniem Komunii świętej dla rozwodników w nowych związkach...
Przecież to, co mówi o rozwodnikach, jest świetne. To jest wielki dar dla nich. Otwiera furtkę.
Polskiemu klerowi nie podoba się także, że wzywa księży do ubóstwa. Potępia cenniki kościelne. I w końcu chwali państwo świeckie, odnosi się z szacunkiem do ateistów.
A Chrystus kogoś wykluczał? Ciekawe, co by się stało, gdyby Jezus przyszedł dzisiaj na Krakowskie Przedmieście. Jak by zareagowali ludzie? Przyszedł ćpun? Podżegacz? Żyd? Dziwne, co? Ciekawe, czy by jakiegoś ukrzyżowania nie było. Myślałem, że chrześcijaństwo na czymś innym polega. Na tym, żeby niezależnie, kim ten drugi człowiek jest, otworzyć się. Zrozumieć go, spróbować mu pomóc. Nasi prawdziwi katolicy wszystko by pozamykali. Zdołowałem się. Lećmy dalej...
Jak idziesz z kolegami na piwo, to o czym teraz rozmawiacie?
Mam przyjaciela, kumaty facet w moim wieku. Jest wielkim zwolennikiem tej linii, która rządzi. Może to wynika z niechęci do poprzedniej ekipy.
W tym właśnie tkwi sukces PiS-u, że ludzie czują się wyrolowani przez poprzedni rząd.
U mnie jest trochę inaczej. Bo poprzednia ekipa mnie dołowała. A na PiS nie głosowałem, bo to nigdy nie była "moja szklanka herbaty". Kiedy idziemy z kolegą na piwo, mimo różnic poglądów, zachowujemy się po prostu jak dżentelmeni. Ciekawi mnie, co mówi. Przecież nie można powiedzieć, że wszyscy ludzie z prawa są idiotami. Żeby było jasne, ja nie jestem z lewej.
Odczuwasz podziały w twoim środowisku?
Raczej nie. Ale ostatnio na facebooku byłem świadkiem zabawnej historii. Dorośli faceci, goście po pięćdziesiątce na fejsie. Jeden inteligentny, drugi inteligentny, praca w poważnych instytucjach. Po tym, jak wrzuciliśmy naszą piosenkę „Marsz” do internetu, pojawiło się mnóstwo komentarzy typu: "Ty k…, ty lewaku je...y, ch..., komuniści ci płacą, ruscy, k...”. I nagle wskakuje taki facet, który zawsze wszystko, cokolwiek puścimy, krytykuje i pisze zawsze tak: "k…, kiedyś na polonistyce był, dno kompletne te teksty". I teraz napisał: „ale gówno kolejne ten Muniek wypuścił, ale wy k…, to jesteście jeszcze większymi debilami z tymi waszymi komentarzami”. I nagle ktoś mu pisze: "ty k... jeb...”. Wtedy on: "zajeb… ci matkę, wyrucham ci siostrę". Tego typu teksty lecą. I już nie ma rozmowy. Ten nasz utwór, za przeproszeniem, poszedł się j...ć. Normalnie sytuacja jak z baru Kansas City.
Polacy lubią ring. A ty jak reagujesz na hejt?
Zazwyczaj nie czytam komentarzy. Czasem mi się zdarza przy większych wywiadach, gdy mówię o poważniejszych rzeczach. Z reguły moja osoba wzbudza mieszane uczucia. Dlatego byłem zaskoczony, że radykalna prawica odbierze moje utwory, jak atak na nich. Przecież śpiewam: "Idzie nowoczesny marsz, ja idę z boku. Idzie drugi marsz". Byłem zdzwiony rekcjami. Najpierw mówię: "k…, co to jest za lot?". Dopiero potem znajomi powiedzieli mi o hejtach, które wzbudzają różne utwory. Nawet gadałem z innymi kolegami muzykami.
Naprawdę nigdy nie miałeś problemu z hejtem?
Przypominam sobie jedną sytuację sprzed lat, gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej. Wtedy pierwszy i ostatni raz wystąpiłem w spocie reklamowym. Bezpłatnym zresztą. Akceptującym akcesję. Wielu artystów brało w nim udział np. Kora. I pamiętam wtedy komentarz: "Kto ci, k…, zapłacił? Miller ci zapłacił". Ja daleko zawsze byłem od tematu typu SLD, to na pewno nie była moja partia. Myślę: "jakie połącznie, jak to zapłacił?". Jak się z tego nie śmiać. Te komentarze są lekko przerażające, ale z drugiej strony śmieszne.
Niedawno jeden kolega - nie powiem kto, bo to też znany muzyk - wku...ł się i odpisał jakiemuś gówniarzowi tym samym językiem, którym był napisany komentarz: „spier… gnoju, bo ci przypier..." i nagle tamten odpowiedział: "No kur... fajnie, że się jednak odezwałeś. Ch... jesteś, ale fajnie, że w ogóle gadamy” (śmiech). To jest jakaś dziecinada. W każdym razie, nie jestem facetem, który po przeczytaniu krytycznej recenzji swojej płyty wpada w deprechę. To samo z hejtem. Odbieram to jako ciekawostkę.
Do czego doprowadzi to pęknięcie Polski na pół?
Mówię o tym w piosence "Kwartyrnik", która kończy płytę. Opowiada o zagubieniu gościa, który wychodzi wieczorem na miasto. Chce się zabawić, ale ta zabawa jest ograniczona, bo wszędzie napotyka na jakąś polityczną kontrę. Nastał taki podział, że się nie można nawet fajnie nachlać. W końcu znajduje jakąś balangę, ale tam też rośnie napięcie. I to też jest metafora - zadyma w powietrzu się czai. Ja nie mówię wojna, tylko zadyma. Ta piosenka woła też gdzieś tam o pojednanie. Wiadomo, że z polską historią było różnie i zawsze były jakieś czerepy, które się na siebie rzucały. Średnio umiemy korzystać z tej naszej wolności.
Myślisz o starości?
Nie, wszystko trzeba przyjąć z pokorą. Absolutnie mam świadomość przemijania, bo przecież w tym wieku człowiek coraz częściej bywa w szpitalach i widzi cierpienie innych. Byłem właśnie w Hospicjum Onkologicznym w Poznaniu, gdzie rozmawiałem z dziećmi, bo tam mnie zaproszono. I to życie ma różne barwy. I w więzieniach grywaliśmy, i dla bezdomnych. Cierpienie ludzkie i przemijanie nie jest mi obce.
Życie mi się naprawdę świetnie ułożyło, bo jeszcze moi rodzice żyją. Więc czego tu się bać? Taka jest kolej rzeczy, że będziemy tylko starsi. Dzisiejszy świat jest oparty na haśle Boba Dylana, mojego ulubionego artysty, który śpiewał: "Forever young". Tylko, że tak nie jest. Nie zawsze będziemy piękni i młodzi. Co nie znaczy, że musimy być brzydcy, zgorzkniali i nienawistni. Tylko po prostu pogodzić się z tym, że czas jest nieubłagany.
Wspomniałeś o rodzicach. Na płycie jest skierowana też piosenka do nich.
W utworze "Moi rodzice" dziękuję im, że mnie wychowali. Jest ona wyrazem miłości dorosłego dzieciaka do rodziców. I jestem taki, jaki jestem, właśnie dzięki nim.
Rozmawiała Ewa Koszowska, WP Opinie
Muniek Staszczyk - założyciel, wokalista i autor tekstów zespołu T.Love, jednej z najważniejszych kapeli polskiej sceny rockowej. Absolwent polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego.