Mosbacher: "Nie ingerowałam w politykę, prostowałam kłamstwa. Nie ma miejsca na nienawistną retoryką" [WYWIAD]
- Kiedy widzę niesprawiedliwość – nazywam ją po imieniu. Kieruję się moimi zasadami etycznymi, wartościami i zdolnością do odróżniania dobra od zła – jako ambasador i jako człowiek - mówi w rozmowie z WP ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, komentując swoją polemikę na Twitterze, dotyczącą m.in. stacji TVN oraz wolności mediów.
"Obrona kłamstw TVN i agentury WSI, finansowanie prześladowców księdza Blachnickiego i kłamstwa smoleńskiego, wspieranie interesów rosyjskich i niemieckich, propaganda LGBT i pedofilii, demoralizacja dzieci i niszczenie rodziny, walka z Kościołem i naszą tradycją narodową, likwidacja WOT, IPN, CBA (...) to program, który chce się narzucić Narodowi Polskiemu" - napisał na Twitterze 9 lipca Antoni Macierewicz.
W poniedziałek na te słowa zareagowała Georgette Mosbacher. "W mojej ocenie tego typu dzielące i nienawistne wypowiedzi są okropne i godne pożałowania. Każdy przyzwoity człowiek powinien odrzucić tego rodzaju retorykę!" - zaapelowała ambasador USA w Polsce. Wcześniej tego samego dnia Mosbacher zareagowała na akt wandalizmu, którego dokonano w redakcji magazynu "Fakty". Sprawcy najprawdopodobniej chcieli zdewastować redakcję TVN, ale pomylili wydawnictwa. "Wandalizm musi być potępiony, niezależnie od powodów. W cywilizowanej społeczności nie ma miejsca na agresywne zachowania" - podkreśliła Mosbacher.
Ambasador weszła również przed wyborami prezydenckimi w Polsce w polemikę z europosłanką Beatą Mazurek. Zapytaliśmy Georgette Mosbacher o to, jak skomentuje ostatnie kontrowersje polityczno-medialne oraz jak widzi swoją rolę w naszym kraju w kontekście zarzutów o wykraczanie poza swoje kompetencje.
Marcin Makowski: Ostatnio była pani ambasador bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Z czego wynika bezpośrednia polemika z politykami PiS-u, łącznie z zarzucaniem im kłamstw na temat stacji TVN? Wcześniej nie odnosiła się pani do ich wypowiedzi na Twitterze tak bezpośrednio, czy coś się zmieniło?
Georgette Mosbacher (Ambasador USA w Polsce): W mojej polemice nie chodzi o partie polityczne, tutaj nic się nie zmieniło. Odpowiedziałabym tak samo, niezależnie od tego, kto by był autorem słów – po prostu zawsze staram się prostować fałszywe stwierdzenia. A wypowiedzi o stacji TVN były zwyczajnym kłamstwem. Może mi się nie podobać, co niektóre media o mnie mówią, ale z całego serca popieram ich prawo do formułowania takich opinii. Powinien to rozumieć każdy, kto funkcjonuje w życiu publicznym. Mówiąc jeszcze konkretniej – nie podoba mi się to, co słyszę i oglądam na CNN, ale to nie oznacza, że będę się domagała zamknięcia tej stacji.
Zwróciła się pani również bezpośrednio do byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który pisał o "powiązaniu między służbami a stacją TVN". Stwierdziła pani, że jego słowa są "godne pożałowania". Minister odpowiedział, potwierdzając swoje zarzuty - czy będzie ciąg dalszy tej dyskusji?
Wyraziłam się w tej sprawie bardzo jasno – TVN jest niezależnym medium, którego właścicielem jest amerykańska firma Discovery. Niewłaściwym jest sugerowanie, że stacja ta jest kontrolowana przez inne podmioty.
Wielu obserwatorów, w tym były szef MSZ Witold Waszczykowski, uznało, że te tweety były ingerencją w kampanię wyborczą w Polsce oraz wykroczeniem poza prerogatywy ambasadorskie. Jak pani skomentuje takie zarzuty?
Nigdy nie ma właściwego czasu ani miejsca na nienawistną retorykę. Kiedy widzę niesprawiedliwość – nazywam ją po imieniu. Kieruję się moim zasadami etycznymi, wartościami i zdolnością do odróżniania dobra od zła – jako ambasador i jako człowiek.
Pomiędzy I a II turą wyborów prezydenckich - oraz zaraz po nich - do debaty publicznej powrócił wątek dekoncentracji i repolonizacji mediów. Na ten temat dosyć jasno wypowiedział się również prezes Jarosław Kaczyński, mówiąc o potrzebie wypracowania pewnych "uniwersalnych standardów komunikacji" wśród podmiotów z obcym kapitałem działających w Polsce. Jakie jest pani zdanie w tym temacie i czy dyskutowała pani na ten temat z Departamentem Stanu?
Nie będziemy komentowali hipotetycznych aktów prawnych. Zarówno stanowisko moje, jak i Stanów Zjednoczonych nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem – niezależność mediów jest warunkiem absolutnie fundamentalnym dla funkcjonowania silnej demokracji. W Stanach Zjednoczonych obie tamtejsze partie z pełnym przekonaniem popierają tę zasadę. To kwestia bezsporna.
Rozmawiał Marcin Makowski dla Wiadomości WP