Trwa ładowanie...
Ewa Koszowska
17-01-2017 13:39

Marsz śmierci. Zofia Posmysz: nie wszystkie dojechały żywe, różnie było

17 stycznia 1945 roku rozpoczął się marsz śmierci z Auschwitz, czyli ewakuacja około 56 tysięcy więźniów i więźniarek. Wśród tych, którzy przeżyli tę brutalną formę "ewakuacji" znalazła się Zofia Posmysz. Ponad 70 lat po wojnie postanowiła po raz pierwszy opowiedzieć całą swoją historię. Przeczytajcie fragment, w którym opowiada o marszu śmierci.

Marsz śmierci. Zofia Posmysz: nie wszystkie dojechały żywe, różnie byłoŹródło: Materiały prasowe, fot: Magda Kuc
d1x8t3m
d1x8t3m

_Publikujemy przedpremierowe fragmenty książki "Królestwo za mgłą" Zofii Posmysz i Michała Wójcika, która ukaże się 1 lutego 2017 roku nakładem wydawnictwa Znak Literanova. _

Aż nadszedł 17 stycznia 1945 roku. Z samego rana oznajmiono nam, że tego dnia opuszczamy obóz. Mamy się na własną rękę zaopatrzyć w ciepłe rzeczy, w jedzenie. Zrobiło się zamieszanie, więźniarki obległy magazyny z odzieżą, ruszyły także na magazyny z żywnością. Ja również wyszłam i przed Blockführerstube zobaczyłam ogień. Podeszłam bliżej. Pali się ognisko, wielki stos.

Esesmani wynoszą skoroszyty, a on, Główka, polewa je jakimś płynem. Ten stos płonie, dokumenty znikają. A Główka podśpiewuje:
- Es geht alles vorüber, es geht alles vorbei... Wszystko mija, wszystko się kończy, po grudniu nastaje maj.
Zadowolony, widać, pali te dowody zbrodni. Poprawia ogień, uwija się dookoła stosu. Podeszłam do niego, myśląc, czy teraz mnie rozpozna, ale nie zwróciłam jego uwagi. Śpiewał sobie dalej. Więc odważyłam się i spytałam:
- Herr Unterscharführer, wo haben Sie jetzt das Köpfchen? I gdzie pan ma teraz swoją główkę?
A on, niezrażony, na cały głos po polsku:
- Jak zanurkuję, to nikt mnie nie znajdzie.

I na tym się skończyło. Już nigdy go nie zobaczyłam ani o nim nie usłyszałam. Opuściłyśmy Auschwitz, pognano nas w głąb Niemiec. Do Ravensbrück. W trzy i pół miesiąca po tym wojna się skończyła. Śledziłam później wszystkie procesy esesmanów. Nigdy nie natrafiłam na jego ślad. Nie trafił przed żaden trybunał. Nikt go nie dopadł. Chociaż… dwa lata później doszły mnie słuchy, że gdzieś w Niemczech dawni więźniowie Oświęcimia podobno go rozpoznali i zlinczowali. Ale czy to prawda? I czy na pewno jego? Wydaje mi się, że byłoby o tym głośniej. Nie wiem. Może przeżył.

ZNAK
Źródło: ZNAK, fot: Magdalena Kuc

Michał Wójcik: Marsz Śmierci. Z obozów Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau wyruszyło około 56 tysięcy osób. Aż 15 tysięcy więźniów tego marszu nie przeżyło.

Zofia Posmysz: Ja tej skali, tego ogromu nie ogarniałam. Wyruszyłyśmy w ciemnościach, choć strażnicy mieli latarki. Ale one specjalnego światła nie dawały. Kilka moich znajomych zaryzykowało: koleżanka z Wadowic miała niedaleko, uciekła. Udało się jej. Strażnik co dziesięć metrów, może dlatego. Gdy doszłyśmy do Pszczyny, nad naszymi głowami pokazały się radzieckie samoloty. Leżałyśmy przy pałacowym murze. Pamiętam, że bałyśmy się, aby piloci nie pomylili naszej kolumny więźniów z kolumną wojska. I żeby nam bomb nie zrzucili na głowy.

d1x8t3m

Było potwornie zimno, osiemnaście stopni mrozu. Doszłyśmy do jakiejś stodoły, ale jak i kto rozdzielał miejsca do spania dla tych tysięcy osób - nie wiem. Skąd my wiedziałyśmy, że idziemy do Ravensbrück - też nie mam pojęcia. Ja w każdym razie liczyłam na to, że Armia Czerwona zajdzie nam drogę i nigdzie nie dojdziemy. Taka była nadzieja. Ale tak się nie stało. Po trzech dniach doszłyśmy do stacji Wodzisław, wówczas Leslau. Załadowali nas do pociągu, na wagony otwarte. Bez dachu. Towarowe.

Dojechałyśmy w ten sposób do Ravensbrück. Nie wszystkie dojechały żywe, różnie było. Ale na pewnej stacji po drodze, na terenie Niemiec, doszło do charakterystycznego zdarzenia. Jedna z dziewcząt zaczęła krzyczeć: Wody, wody, wody! Miałyśmy wielkie pragnienie, choć mróz był niemiłosierny. Byłam blisko krawędzi platformy. Zobaczyłam niemieckiego kolejarza. Podszedł do naszego strażnika, postena, i krzyknął: Dajcie im pić! Ten mu coś odburknął, że wody nie ma i nie będzie. Kolejarz jeszcze bardziej się zdenerwował: Mordujecie ludzi, a cały naród będzie za to odpowiadał! To było zdumiewające, ale i budujące. Pewnie przemawiał przez niego strach, jednak być może też obudziło się w nim sumienie.

Lepiej późno niż wcale.

- I to zadziałało. Posten przyniósł nam wiadro. Kto chciał, to się napił. Do Ravensbrück dojechałyśmy już za dnia.

ZNAK
Źródło: ZNAK

Książka "Królestwo za mgłą" Zofii Posmysz i Michała Wójcika będzie miała swoją premierę 1 lutego 2017 r. i ukaże sie nakładem wydawnictwa Znak Literanova.

d1x8t3m
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1x8t3m

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj