Marek Kacprzak: Antoni Macierewicz w Sejmie był po prostu Macierewiczem. Prawicy nie rozczarował (OPINIA)
Lepszego marszałka seniora PiS nie mógł sobie wymarzyć. Antoni Macierewicz zadziałał na opozycję jak płachta na byka. Mógł tylko jeszcze założyć koszulkę z napisem "Konstytucja".
Powiedział wszystko to, co większości sejmowej jest bliskie i jednocześnie wyprowadził lewicę i centrum z równowagi. Słowem zadanie wypełnił wzorcowo.
Jedynym, który przemówieniem mógł czuć się rozczarowany, był prezydent Andrzej Duda. Jego wystąpienie, wpisujące się w próbę budowania kampanijnego wizerunku prezydenta "wszystkich" Polaków, schowało się w cieniu tego, co mówił Marszałek Senior.
To, co najważniejsze
Problem w tym, że słowa Andrzeja Dudy o jedności i wzajemnym szanowaniu swoich poglądów nie zrobiły wrażenia na opozycji. Ale wywołało poruszenie już to, że Macierewicz był po prostu Macierewiczem. Tak, jakby Marszałek Senior miał obowiązek przechodzić jakąś dziwną metamorfozę, wyrzec się swoich poglądów.
A nawet udawać, że nie jest członkiem partii, która właśnie wygrała wybory, głosząc konkretne hasła i poglądy. Antoni Macierewicz, jako Marszałek Senior skorzystał z okazji, by przypomnieć to, co dla PiS najważniejsze. Musiał to zrobić.
Nawet jeśli niektórym opozycjonistom, a w szczególności lewicy bardzo było nie w smak jego ostentacyjne przypomnienie, że "chociaż jest ten Sejm szeroko reprezentowany, to zdecydowana większość społeczeństwa wsparła te ugrupowania, które odwoływały się do wartości narodowych i katolickich".
Zgodnie z wartościami
Nic zatem dziwnego i zaskakującego nie było w tym, że Marszałek Senior uznał za stosowne stwierdzić, że największe zadanie, jakie stoi przed tym sejmem, to "ukształtowanie państwa zgodnie z tymi wartościami".
Antoni Macierewicz razem z PiS już wybory wygrał. Nie musiał się chować, niczego udawać. W jego przemówieniu nie było kampanii wyborczej, była obietnica realizacji złożonych już deklaracji. A, że cel uświęca środki, to aż dziwne, że Macierewicz nie założył koszulki z napisem "Konstytucja".
Za to przywołał te jej artykuły, których PiS w żaden sposób omijać nie zamierza. Nie pozostawił złudzeń, że nadrzędne dla PiS będą: niepodległość, co może oznaczać jeszcze ostrzejsze kłótnie z Brukselą, ochrona rodziny, czyli większe ataki środowisk LGBT i nienaruszalność życia, co może oznaczać powrót do próby zmiany ustawy aborcyjnej.
Teatr gestów
Przekaz jest jasny i klarowny. Może dlatego tak szybko gest prezydenta, który wyciągnął rękę do liderów opozycji, zgody i porozumienia nie oznacza.
Teatr miłych politycznych gestów szybko zmienia się w brutalną grę o umacnianie władzy. I choć nawet "totalna opozycja" nie była dziś tak bardzo totalna, niemal w całości popierając lub wstrzymując się przy głosowaniu w sprawie marszałek Witek, a uprzejmościom słownym nie było końca, to już wkrótce wszystko, co złe, wróci ze zdwojoną siłą.
Stan sejmowej dobrej atmosfery skończy się wraz z pierwszym, mniej uroczystym posiedzeniem. Kontrolowana sielanka potrwa do wyborów prezydenckich. Maksymalnie. Zbyt dobrze znam aktorów, by się na ich dzisiejszą grę uśmiechów nabrać.