Marcin Makowski: Sto rzeczy, za które kocham Polskę na setną rocznicę odzyskania niepodległości
Narzekanie to nasz sport narodowy, raz na sto lat przychodzi jednak rocznica taka, jak dzisiejsza. Czy z okazji Święta Niepodległości nie lepiej byłoby zamiast stu problemów, znaleźć po prostu sto rzeczy, za które... kochamy Polskę?
Oto moja, skrajnie osobista lista miłosna. Każdego z Państwa skłaniam do napisania własnej. Zamiast wylewać żale i ostrzyć kosy na wojnę polsko-polską, złapmy chwilę oddechu i zastanówmy się, dlaczego tak nam na niej zależy. Walczy się i umiera przecież jedynie za coś, co jest ważne.
Kocham Polskę:
- za to, że nie zginie kiedy my żyjemy
- za ludzi, którzy gdy pytają: "jak się czujesz?", chcą wiedzieć jak się czujesz, bo gdy chcą się przywitać, mówią po prostu "dzień dobry"
- za dar kotleta schabowego, pierogów ruskich, bigosu, rosołu i gołąbków
- za babcie, które robią najlepsze kotlety schabowe, pierogi ruskie, bigosy, rosoły i gołąbki
- za polskie wesela, na których znajdziesz to wszystko w jednym miejscu obok zimnej wódki, czekoladowej fontanny i wiejskiego stołu
- za szkołę plakatu filmowego
- za kopiące tyłki gry komputerowe i genialnych programistów
- za jabłka i cydr z tych jabłek
- za chleb, który nie wyglada jak bezglutenowy tost, tylko jak normalne, proszę ja ciebie, pieczywo
- za wynalazek kanapki z pomidorem i cebulą
- za polską złotą jesień
- za nowoczesny system bankowy, który nie opiera się na przedpotopowych czekach (sorry Ameryko, w tym jesteśmy lepsi)
- za wielowiekową tradycję tolerancji, państwa bez stosów i wojen religijnych
- za największy ruch oporu świata i największe powstanie II wojny światowej
- za najodważniejsze, najinteligentniejsze i najpiękniejsze kobiety na świecie
- za mężczyzn, którzy znają wagę słowa "honor"
- za moment, w którym kwiecień stopniowo zamienia się w maj, a obudzona po zimie przyroda odstawia swój popisowy numer
- za to, że zawsze wierzymy w renesans polskiej piłki, nawet gdy wszystkie głosy na niebie i w Fifie mówią, że to absurd
- za naszych. stających się ekspertami w każdym egzotycznym sporcie, w którym osiągamy sukces, kibiców
- za reżyserów: Kieślowskiego, Wajdę, Polańskiego, Zanussiego, Hoffmana...
- za poetów: Herberta, Miłosza, Mickiewicza, Słowackiego, Szymborską, Wojaczka, Tuwima, Leśmiana...
- za 5 bramek w 9 minut Lewandowskiego
- za to, że choć można nas na jakiś czas pokonać, żadnej potędze świata nie udało się nas złamać. I nigdy się nie uda, bo to jest Polska
- za Solidarność
- za Jana Pawła II, wadowickie kremówki i pielgrzymki, które zmieniały oblicze tej ziemi
- za Chopina, sublimację polskości, bez którego muzyka nie byłaby taka sama
- za hot-dogi na stacjach benzynowych, z parówką przypominająca kabanosy z ostrym sosem meksykańskim
- za normalne warzywa i owoce w sklepach, które nie muszą stać na osobnej dwa razy droższej półce z napisem "organic"
- za działki i działkowców
- za grzybobrania we wrześniu i ludzi, którzy przy poboczach lasów sprzedają jagody i kurki w słoikach
- za Mazury
- za Tatry
- za Bieszczady, Beskidy, Karkonosze, Rysy i Pojezierze Drawskie
- za spływy kajakiem, a po nich piwo przy ognisku
- za unikatową i uświęconą tradycją kulturę grillowania, podczas którego zatrzymuje się świat, polityka i ucichają spory
- za polskie piwa; pożywne lagery, gorzkie portery bałtyckie, pachnące owocami pszeniczne
- za błogi sezon ogórkowy
- za intuicję kombinowania i wychodzenia cało z najgorszych opresji
- za Powstańców wszystkich powstań i pozytywistów wszystkich odrodzeń, bo bez nich nie byłoby kraju, który możemy kochać
- za urlopy spędzone nad morzem, z frytkami, jazdą na dmuchanym bananie i smażalnią ryb
- za oscypki, grillowane oscypki z żurawina i te śmieszne serki, które wyglądają jak warkocze, ale są z oscypków
- za polski miód, który jest tak dobry, że zacząłem nim słodzić kawę
- za to, że dała mi moją rodzinę, po prostu
- za filmy Barei, które nie przestały bawić po upadku PRL-u. A może właśnie teraz bawią jeszcze bardziej
- za "sz", "cz", "ę", "ą" i najtrudniejszy-najpiękniejszy język na świecie
- za lasy i biwaki w tych lasach
- za zapiekanki przy Okrąglaku w Krakowie
- za tysiące pubów, każdy ze swoim mikrokosmosem i legendarnymi bardami
- za polskiego rocka: TSA, SBB. Za polską muzykę: Perfect, Lady Pank, Republikę, Niemena, Grechutę...
- za liryczny i przejmujący jazz z Komedą i Stańko na czele
- za coraz lepsze seriale, które powoli zaczynają zostawiać w tyle resztę Europy
- za Geralta z Rivii
- za niesamowite kościoły, światło które przemyka przez witraże, ich atmosferę, mnogość i otwarte drzwi
- za zapach kadzidła na mszy
- za to jak całymi sobą świętujemy Wielkanoc i Boże Narodzenie
- za cmentarze, rozświetlone ciepłym pomarańczowym światłem na Wszystkich Świętych i dzień zaduszny
- za ludzi gotowych bezinteresownie nieść pomoc w setkach akcji charytatywnych
- za Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, Caritas i Szlachetną Paczkę
- za to, że umiemy się bawić, pić, tańczyć i śpiewać
- za armię, która nawet rzucana na najbardziej beznadziejny odcinek frontu, dawała radę
- za żołnierzy Andersa, Maczka, Sosabowskiego, Bora-Komorowskiego, pilotów walczących jak lwy nad brytyjskim niebem i strzelcach górskich na fiordach Norwegii
- za żołnierzy, którzy nie zgięli karku przed Sowietami
- za tych, którzy pozostali sobie wtedy wierni
- za polską szkołę dizajnu, która dzisiaj wraca w wielkim stylu
- za Kraków, który wybrałem jako drugi dom i za ten pierwszy, Stargard, w którym się wychowałem
- za studniówki, osiemnastki, przyjęcia imieninowe i urodziny - natłok ciast, mnogość alkoholi i splendor, który na nich panuje
- spacer po Plantach, gdy jesteś pierwszą osobą, która stawia ślady na śniegu
- za moment, w którym wsiadasz na drugim końcu świata do samolotu i słyszysz "witamy na pokładzie"
- za sposób, w Polska jaki staje się bogatsza, nowocześniejsza i szczęśliwsza
- za odwagę i pomysłowość naszych przedsiębiorców
- za młodych ludzi, którzy rzucili wszystko i zaczęli zakładać startupy
- za to, że nadal mogę pójść do telewizji i bez noża w kieszeni i kulturalnie się z kimś nie zgadzać
- za wszystkie mamy, które podając najlepszy sernik na planecie mówią: "a tu macie taki, na szybko robiony, trochę nie wyszedł"
- za ojców, którzy gdy trzeba, po prostu zagryzą zęby i idą ciężko pracować na rodzinę
- za wizjonerów: Lema, Curie-Skłodowską, Ciołkowskiego
- za polskich wynalazców
- za nocne Polaków rozmowy, prawdziwą pasję i żar, który wtedy wydobywa się z naszych serc
- za debaty polityczno-teologiczne przy świątecznych stołach
- za naszych fenomenologów, ontologów, epistemologów, estetów i logików
- za lekarzy, którzy potrafią przeszczepić ludzką twarz i dać drugie życie
- za niezmordowane i niezastąpione pielęgniarki
- za górników, hutników, policjantów, strażaków i listonoszy, którzy nie chodzą na skróty
- za Tytusa, Romka i A’tomka. Kajko i Kokosza. Bolka i Lolka i Reksia
- za malarzy - od tych obezwładniających patosem, po tych urzekających romantyzmem i światło-cieniem
- za inżynierów pomagających projektować marsjańskie łaziki
- za ten moment, w którym podnosimy przed światem czoło, ale nie jest to pycha tylko świadomość drogi, którą przeszliśmy i ceny, która przyszło zapłacić za wolność
- za to, że każdy sprzedawany samochód używany jest "niebity, miał jednego właściciela, nic w nim nie stuka, nic nie puka, tylko wsiadać i jeździć"
- za ratujące życie w piątkowe i sobotnie wieczory budki z kebabami
- za polską wieś, ciężko pracujących rolników i ludzi, którzy rozumieją, czym jest tradycja
- za Koła Gospodyń Wiejskich i Ochotnicze Straże Pożarne
- za studentów religijnie wręcz kserujących notatki, żywiących się krokietami i pierogami "Od Jędrusia", zamiast wody pijących Tyskie, ale i tak osiągających jedne z najlepszych wyników w
Europie
- za polskich geeków, urządzających z dziką pasją larpy, konwenty i zloty - od Gwiezdnych Wojen po Fallouta
- za ludzi wychodzących na ludzi, nawet gdy wychowywali się w najgłębszych zakamarkach polskich blokowisk
- za hip-hop i pop, który nie boi się śpiewać w tym samym języku, w którym myśli
- za małe miasteczka, lokalne atrakcje i produkty regionalne
- za konie, sarny, rysie, niedźwiedzie, wilki, łosie, bociany, gęsi, kaczki i myszy. Za wróble i gołębie
- za umiejetność podnoszenia się po każdym upadku
- za Program Trzeci Polskiego Radia i ten moment, gdy jeden rok przechodzi w kolejny, gaz ulatnia się z szampanów i cichnie huk fajerwerków, z herbatą w ręku i pod kocem słucham Topu Wszechczasów
- za jajecznicę w Warsie
- za wschody i zachody słońca nad Bałtykiem
- za to, że jak bardzo byśmy się nie różnili, jak wysoki wybudowali mur dzielący dwie Polski, w obliczu prawdziwego sukcesu i prawdziwego wroga - choćby na moment nie dłuższy niż jedno
uderzenie serca - potrafimy być razem. I że nie tracę wiary w to, że zawsze będziemy
A za co Ty kochasz Polskę?