Marcin Makowski: I wtedy wjeżdża on - Donald Tusk w białym Pendolino - i przejmuje władzę w Polsce
Mówi się, że historia lubi się powtarzać najpierw jako dramat, później jako farsa. Wyczekiwany na 19 kwietnia uroczysty przyjazd Donalda Tuska pociągiem z Gdańska do Warszawy, wygląda jednak na kabaret. Grupy opozycyjne kłócą się w ratuszu o miejsce na chodniku, politycy porównują Tuska do Paderewskiego, wszystko w rzekomo swobodnej atmosferze wesołego marszu i flash mobu. Mam jednak dziwne przeczucie, że jedyna osoba w tym tłumie, której nie będzie do śmiechu, to Donald Tusk.
Choć przewodniczący Rady Europejskiej przyjechał do rodzinnego Gdańska kilka dni temu i jest w Polsce duchem oraz ciałem - politycznie zachowuje się tak, jakby go nie było. Pobiegał, poświęcił koszyczek, pospacerował z małżonką. Mało. Tym bardziej, że nadzieje z nim związane są wielkie. I ci, którzy je z Donaldem Tuskiem wiążą, nie pozwolą o nich zapomnieć. Raptem 10 kwietnia planowali zorganizować "wiec poparcia dla prezydenta Unii", ale po delikatnym zdystansowaniu się od niefortunnej daty samego zainteresowanego, zapał nieco przygasł. Nie na długo, bo jak zapowiedział Michał Kamiński z Europejskich Demokratów, a za nim podchwyciły rzesze rodzimych obrońców głosu ludu, kolejna okazja do przywitania Tuska i pomaszerowania na jego barkach do władzy, nadarzy się już 19 kwietnia o 10:40 na Dworcu Centralnym w Warszawie.
Jak Piłsudski, jak Paderewski
Właśnie wtedy przyjedzie on - Donald Tusk w białm Pendolino - i jak Józef Piłsudski po powrocie z Magdeburga albo Ignacy Paderewski przed wybuchem powstania wielkopolskiego, wysiądzie z pociągu na przystanku… chciałoby się powiedzieć „wolność”. Niestety okoliczności, plany i zapowiedzi każą raczej sądzić, że będzie to przystanek „żenada”. I to niekoniecznie zawiniony przez Tuska. Jego przyjazd nie ma bowiem charakteru wiecu, a po prostu przesłuchania w prokuraturze w śledztwie dotyczącym współpracy polskich władz z rosyjską FSB. Przesłuchania, na które jak każdy obywatel musi się stawić. W zupełnie innych okularach spoglądają na to wydarzenie politycy i działacze opozycyjni. Oficjalnie w biuletynie informacji publicznej Warszawy na 19 kwietnia zgłoszono aż osiem zgromadzeń publicznych, z których każde chce być tym jedynym, witającym Tuska chlebem i solą. Ponieważ wszyscy na Nowowiejskiej i al. Ujazdowskich się nie zmieszczą, doszło przy tym do pasjonującego pojedynku o miejsce na chodniku podczas przemarszu przewodniczącego Komisji Europejskiej, który do prokuratury uda się pieszo.
Prestiżowe starcie odbyło się pomiędzy dogorywającym już KOD Mazowsze a nową, kilkudziesięcioosobową „siłą” na opozycyjnej scenie - stowarzyszeniem TAMA. Panowie z Komitetu Obrony Demokracji i TAM-y tak się posprzeczali, że musiano ich godzić 13 kwietnia w stołecznym Biurze Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego przy udziale urzędników oraz przedstawicieli policji. Pech chciał, że marzyła im się dokładnie ta sama ulica przed budynkiem Wojskowej Prokuratury Garnizonowej, ale miasto nie jest z gumy. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie jednego z założycieli TAM-y: „Wymiana zdań pomiędzy panem Wieczorkiem (Piotr Wieczorek - prawa ręka Mateusza Kijowskiego na Mazowszu - przyp. M.M) a naszym przedstawicielem skończyła się banem dla tego ostatniego i zmusiła BBiZK do zorganizowania spotkania stron. W trakcie spotkania uzgodniono, że: zgromadzenie organizowane przez Stowarzyszenie TAMA zajmie miejsce na południowym chodniku ul. Nowowiejskiej od strony al. Niepodległości na wprost wjazdu pod budynek Prokuratury. Zgromadzenie organizowanie przez KOD Mazowsze zajmie miejsce również na południowym chodniku ul. Nowowiejskiej w oddaleniu ok 30 m od zgromadzenia TAM-y, od strony ul. Krzywickiego. W przypadku udziału w zgromadzeniach wielu osób (nie mieszczących się na chodniku) Policja wyłączy z ruchu ul. Nowowiejską na odcinku od al. Niepodległości do ul. Krzywickiego” - głosi pismo opublikowane na portalu społecznościowym.
Chodnikowe przepychanki
Oczyma wyobraźni widzę, jak Mateusz Kijowski przepychając się z innymi bojownikami o demokrację skanduje: „Stop nagonce na Tuska”, oraz rytmicznie pokrzykuje: „nie-za-leżne są-do-wnictwo”. Jak zdradził Jacek Protasiewicz z Europejskich Demokratów, widział już jeden z transparentów KOD-u z Bemowa, który głosił „Witamy prezydenta Europy” i właśnie to przywiodło mu na myśl słynną wizytę Paderewskiego w Poznaniu. Przecież on również, jak Donald Tusk, był „polskim towarem eksportowym”, z którego można być dumnym w Europie. Ciekawe, czy idąc tym krętym historycznym tropem, władze PiS-owskie, podobnie jak ówcześnie Niemcy, będą chciały zatrzymać tryumfalny przejazd pociągu na wcześniejszych stacjach, np. na Warszawie Zachodniej. Gdyby było ciemno, jak tamtego grudniowego wieczora, mogłyby również Tuskowi zgasić światło w całym mieście. Wystarczyłoby jedno skinienie prezesa...
Nawet jednak ciemność nie odebrałaby blasku temu historycznemu wydarzeniu. Jak napisał jeden z internautów w cieszącym się popularnością poście na facebookowej grupie „Od wyborów, do wyborów”: "Zdarzają się w historii wydarzenia przełomowe, decydujące o politycznych układach na długie lata, czasem na dziesięciolecia...Takie jak przemówienie M.L. Kinga 'I have a dream', marsz Gandhiego, skok przez płot Wałęsy czy przyjazd Piłsudskiego z internowania z twierdzy w Magdeburgu. Wszyscy, którzy w tym uczestniczyli, odgrywali później wielką rolę. Teraz tez się coś takiego szykuje - to przyjazd pociągu z Gdańska z Prezydentem UE, Panem Donaldem Tuskiem do W-wy. Każdy, kto będzie w tej podróży Panu Prezydentowi towarzyszył, będzie miał wielką role do odegrania w popisowskiej Polsce. Zobaczymy, kto z Nim wysiądzie. I jakie miny będą mieli ci, którzy wybierają się na powitanie” - retorycznie pytał internauta. Jeden z pierwszych komentarzy pod tekstem głosił: „Piękny post. Odtrutka na PiSowskie szaleństwo”.
Już zupełnie na poważnie, jeśli znajduje w całym tym „flash mobie” jakąś odtrutkę na szaleństwo, to może być nią zwykłe, acz w obecnej sytuacji urastające do wielkiej mądrości zdanie posła Marka Jakubiaka wypowiedziane w rozmowie z Robertem Mazurkiem: „Tusk jest obywatelem PR, prokuratura wzywa go jako świadka i musi się stawić. Nie róbmy z tego żadnych tragedii. Takie zachowanie nieświadomie Tuskowi może szkodzić”. Szkoda, że widzą to wszyscy dookoła, tylko nie sami organizatorzy „marszu z prezydentem Europy”. Jeśli okaże się on równie drewniany jak jego zapowiedzi, stawiam dolary przeciw orzechom, że jedyną osobą w tłumie, której nie będzie do śmiechu, okaże się Donald Tusk. W końcu to inteligentny człowiek, a chodnikowe przepychanki przed prokuraturą do inteligentnych raczej nie należą. Jeśli dodatkowo dojdzie do zamieszek pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami rządu i popada śnieg, z miłego wiosennego spaceru pozostanie absmak. A nie początek drogi po władzę.
Marcin Makowski dla WP Opinie