Łupak: "W obronie Magdaleny Adamowicz. Niech mówi o mężu jak najczęściej" (OPINIA)
Jej wystąpienia publiczne nazywają "maskaradą" i "show". Ją nazywają "trumienną celebrytką". A przecież Magdalena Adamowicz, wdowa po prezydencie Gdańska, tak naprawdę okazuje siłę, odwagę i takt, opowiadając z rozwagą o zamordowanym mężu.
"Maskarada trwa!" – krzyczy tytuł w prawicowym Najwyższym Czasie. Redakcja tego portalu krytykuje Magdalenę Adamowicz, wdowę po zamordowanym prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu.
Za co? Za udzielanie wywiadów - była w TVN24, a teraz jest na okładce „Newsweeka”, gdzie – o zgrozo! – zapozowała do kilku zdjęć.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Najwyższy Czas" przytacza opinie internautów.
"Trumienna celebrytka. Rodzi się pytanie: kiedy «Taniec z gwiazdami»? Bo «Taniec z trumnami» to już od dawna trwa…"
"Wdowa robi show. Żałosne"
"Teatr dla mas".
To opinie brutalne i krzywdzące. W dużej mierze po prostu chamskie. Moim zdaniem Magdalena Adamowicz ma prawo, wręcz obowiązek, opowiadać o zamordowanym mężu. Wspominać go, mówić, jak świetnym był - według niej - politykiem, mężem i ojcem. To ona powinna dbać o jego pamięć, cześć i honor. Szczerze, to podziwiam ją, że w tak tragicznym momencie, w czasie żałoby, ma w sobie tyle siły, by stanąć przed dziennikarzami i mówić o Pawle Adamowiczu. To oznaka jest wewnętrznej siły, nie próżności, czy chęci robienia "show" bądź "kariery".
Po drugie: nie ma w naszej kulturze zwyczaju darcia szat przy trumnie, rwania włosów i wielogodzinnego zawodzenia. Biczowania się i lamentowania. Jesteśmy bardziej powściągliwi. U nas wystarczą drobne gesty: trzeba przyklęknąć przed trumną, przytulić córki, zamyślić się na moment. Pamiętam ten skromny, cichy gest trzech kobiet w ECS – Magdaleny, Antoniny i małej Tereski. Serce podeszło mi wtedy do gardła z boleści. I do dziś mam ciarki z przejęcia – gdy go wspomnę.
Po trzecie wreszcie, chcąc nie chcąc, Magdalena Adamowicz jest teraz osobą publiczną. Nie nam oceniać, jak rozpacza po śmierci męża w zaciszu domu, jak się czuje, gdy musi oglądać rzeczy po nim w ich mieszkaniu. To jej tajemnica, choć wyobraźnia podpowiada, że muszą to być tragiczne momenty. Ale gdy wychodzi z domu – rozpoznawana na ulicy, wychwytywana przez media – jestem z niej dumny, że patrzy prosto do obiektywu oczyma pełnymi bólu, żalu i smutku. Jej wzrok mówi: to było morderstwo, morderstwo polityczne. Zabiliście mi męża. Chcę byście teraz odkłamali oszczerstwa o nim. Dla wielu ludzi to ona będzie teraz symbolem krzywdy i pamięci.
Magdalena Adamowicz pokazuje, że jest osobą mocną, odważną i inteligentną, rozumiejącą świat polityki i świat mediów. Walczy o dobre imię męża z zacięciem i taktem. Bez strachu, ale z rozwagą. Za chwilę prokuratura zacznie ją ciągać po sądach, za rzekome podanie nieprawdy w zeznaniach podatkowych. Nie odpuści, w imię walki politycznej.
Pytanie, ilu z nas ma odwagę w tych ciężkich chwilach spojrzeć jej prosto w oczy?