Łupak: „Oddaliśmy stadiony skrajnej prawicy. Tolerujemy ich nienawiść” (Opinia)
Stadiony w Gdańsku, Warszawie, Krakowie i Poznaniu od lat należą do skrajnej prawicy. Wszyscy - ze swoich podatków – płacimy za to, żeby narodowcy mogli na nich urządzać seanse nienawiści.
”Sodomici, pedały i pedofile z LGBT – łapy precz od naszych dzieci”.
Taki transparent wywiesili na stadionie gdańszczanie, ludzie z mojego miasta. Miasta wolności i solidarności.
Za pośrednictwem Eurosportu zobaczyła to Europa.
Przypomnę, że miasto zapłaciło właśnie Lechii Gdańsk ponad 7 milionów złotych (pieniędzy podatników) za promocję miasta. W pakiecie Gdańsk dostał więc promocję homofobii i nienawiści.
Kibice Lechii Gdańsk od lat wywieszają na stadionie nienawistne transparenty. Na jednych atakowani są uchodźców muzułmańscy ("Witajcie w piekle, zbłąkane owieczki”). Na innych widnieli polscy politycy i publicyści, którym nie po drodze było ze skrajną prawicą, np. Michnik i Mazowiecki. Wiszący na stryczkach na drzewach w myśl hasła "a na drzewach zamiast liści…”
Niedawno mój znajomy Tunezyjczyk mieszkający w Gdańsku od lat, został z kolegą otoczony na stadionie przez grupę kibiców Lechii. Usłyszeli, że "mają wypier…”. Grożono im, przy całkowitej bierności ochrony, która po prostu boi się zorganizowanych grup kibiców.
Przypomnę, że stadion w Gdańsku dotowany jest z miejskich pieniędzy. Koszt jego utrzymania to 10-12 mln rocznie. Spodziewałbym się, że na stadionie dotowanym przez miasto znajdzie się miejsce dla wszystkich, że będzie to miejsce przyjazne, otwarte i zapraszające.
To naiwne oczekiwania. Stadion w czasie meczów Lechii należy do skrajnej prawicy, która od lat urządza tam seanse nienawiści. Jeśli nie wyznajesz skrajnie prawicowych poglądów, będziesz się na Lechii czuł źle. Dostaniesz jasny sygnał, że to nie twoje miejsce.
Oczywiście, po wywieszeniu przez kibiców homofobicznego transparentu, nie doczekaliśmy się żadnego oświadczenia od klubu. Nie wydał go żaden z piłkarzy, trener Stokowiec.
Wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk powiedział w jednym z wywiadów: - Musimy pracować z kibicami i z całym środowiskiem, by potrafili wyrażać szacunek do drugiego człowieka. I to jest klucz do rozwiązania sprawy, a nie kara finansowa czy stadionowe zakazy.
To jasna deklaracja, że miasto nie zamierza cofać swojej dotacji dla klubu. Również z moich podatków, choć nie życzę sobie, by moje pieniądze szły na propagowanie homofobii przez Lechię Gdańsk.
W ostatnich wyborach przedstawiciel skrajnej prawicy Grzegorz Braun dostał w Gdańsku 12 procent głosów. W jego słowniku geje i lesbijki to "sodomici i zboczeńcy". Po transparencie na Lechii widać, że te 12 procent to nie przypadek.
Uczmy więc młodzież tolerancji. Jak wygląda ta edukacja? W Gdańsku, jak w każdym innym mieście w Polsce, próby wprowadzenia do szkół lekcji tolerancji czy pogadanek o mowie nienawiści, spotykają się z oporem wielu rodziców, którzy zastraszają dyrekcje, wysyłając do szkolnych sekretariatów listy od Ordo Iuris – że nie życzą sobie ”homopropagandy”. W tych listach czytamy, że „szkoła ma uczyć, a nie wtłaczać dzieciom szkodliwą i deprawującą ideologię”. Szkoły, bojąc się konsekwencji prawnych, dla świętego spokoju wolą więc takich lekcji nie przeprowadzać.
Zapewne miejscy urzędnicy i miejscy radni, jak co tydzień, pojawią się znów w biało-zielonych szalikach na kolejnym meczu Lechii, w loży VIP Gold. Będą się zachowywać, jakby nic się nie stało?
Oczywiście, nie jest to tylko problem Gdańska. Na Legii w Warszawie także pojawił się ostatnio transparent ”Warszawa wolna od pedalstwa”, a wcześniej zapowiedź szubienic m.in. dla Moniki Olejnik czy Tomasza Lisa.
W cywilizowanym świecie jest tak, że jak złapie się rasistę, czy homofoba na gorącym uczynku – jak kogoś obraża, wyzywa, używa przemocy fizycznej – dostaje zakaz stadionowy, najczęściej dożywotni. Nie ma też mowy, żeby na zachodnich stadionach wisiały homofobiczne czy rasistowski hasła.
Co innego w Polsce. Tu stadion należy do grup skrajnie prawicowych i wszyscy inni – nie mający narodowych poglądów – będą na nim obrażani i wyzywani. W skrajnych przypadkach "dostaną łomot". Nie liczy się piłka, liczy się cotygodniowy seans nienawiści. Naplucie na gejów – to główny cel polskiego "kibicowania". Bo przecież nie oglądanie futbolu.
Jak to się mówi – mamy w końcu wolność słowa. W Polsce, gdzie swastyka jest "symbolem hinduskiego szczęścia", niedługo nawet namalowanie swastyki na żydowskim grobie będzie uznane za "swobodną wypowiedź".
Co może zrobić człowiek, któremu co tydzień pluje się na stadionie w twarz? Moja rada jest prosta: nie chodzić! Nie wydawać swoich pieniędzy. Omijać szerokim łukiem. Niech stadiony – za cichym przyzwoleniem klubów i władz miast – dalej należą dalej do skrajnej prawicy.
Ta wojna – bo powiedzmy sobie szczerze, że to wojna - została dawno przegrana. Przez bojaźliwych działaczy, bierne władze miast, Ekstraklasę SA, media transmitujące mecze, policję i MSWiA.
Oddaliśmy polskie stadiony, jak ten w Gdańsku, skrajnej prawicy. I jeszcze jej za to płacimy z naszych podatków. Pogratulować nam naszej hojności!