Kazimierz Turaliński o ustawie antyaborcyjnej: nie warto ulegać histerii
Tak jak przed laty wprowadzono karalność posiadania drobnej ilości narkotyków, by umożliwić tym postawienie zarzutu dilerom narkotykowym, a przez to ich dostawcom, tak obecnie podobne działania - rozbijające lojalność na linii matka-ginekolog - podejmowane są w zakresie przepisów antyaborcyjnych. Nie należy jednak prognozować dużej ich efektywności. Zapewne ograniczona zostanie ona do kilku postępowań karnych rocznie i to w dodatku zakończonych symbolicznymi wyrokami lub spektakularnymi umorzeniami - pisze Kazimierz Turaliński, ekspert ds. przestępczości, dla WP Opinii.
Ludzie zawsze kochali strach. Dawniej bali się czarnej wołgi oraz wampirów, odkąd jednak powstał internet lęk schował się w jeszcze bardziej groteskowych formach. Popularne memy straszą nas w ostatnich dniach karami za poronienia, zakazem badań prenatalnych oraz ginekologami meldującymi na posterunkach policji o tym, co ciekawego wydarzyło się w życiu erotycznym ich pacjentek. Wnioski takie wynikać mają z "poważnych" analiz projektu ustawy antyaborcyjnej. Nie wątpię, że takie analizy faktycznie zostały przez internautów wykonane, lecz w zupełności błędnie.
Badania prenatalne nie zostaną zakazane
W pierwszej kolejności stwierdzić należy, że prawo w Europie, w tym w Polsce, rozumieć należy poprzez pryzmat całego systemu prawa oraz celu przyświecającego prawodawcy. Są to tzw. wykładnie celowościowa i systemowa. Zabroniona jest za to wykładnia rozszerzająca kryminalizację na zachowania nieznajdujące się wprost w treści danego przepisu stanowiącego przestępstwo. Obawy uczestników Czarnego Protestu i autorów wspomnianych już memów wynikają w większości z niewiedzy, pobieżnej lektury tego trudnego aktu prawnego, a niekiedy w ogóle są oparte tylko na zasłyszanych plotkach. Otóż, badania prenatalne nie znajdują się w treści tej ustawy, ponieważ wynikają z innych aktów prawnych. A z uwagi na brak związku wyników tych badań z (planowo już zabronioną) aborcją, nie muszą być i tutaj definiowane.
Tym samym nie należy się obawiać - absolutnie nie zostaną one zakazane, a wręcz przeciwnie. Samo zrezygnowanie z badań prenatalnych może bowiem znaleźć przełożenie na odpowiedzialność karną lekarza, związaną z doprowadzeniem przez zaniechanie do uszkodzenia płodu lub jego śmierci (brak dokonania zabiegów możliwych do przeprowadzenia jeszcze w łonie matki). Można więc powiedzieć, że ustawa ta wzmacnia wymóg skrupulatności w monitorowaniu stanu zdrowia płodu, a przez to i matki.
Zamykanie w aresztach kobiet po poronieniach można włożyć między bajki
Druga kwestia - karalność poronienia. Poronienie jako zdarzenie nie tyle NIEUMYŚLNE, co wręcz w ogóle niezależne od woli lub działania matki, znajduje się zupełnie poza zasięgiem kryminalizacji. Nie tylko nie będzie wiązało się z karą, ale i w ogóle z wszczęciem postępowania przygotowawczego przez prokuraturę. Wyrok sądu i działania prokuratora oparte zostać muszą na ocenie dowodów obowiązkowo z uwzględnieniem przy tym wiedzy naukowej, w tym oczywiście medycznej. Takie wymogi przewiduje Kodeks postępowania karnego, a na straży jego bezwzględnego stosowania niejednokrotnie stał Sąd Najwyższy.
Jeśli więc do poronienia doszłoby w szpitalu, to karta pacjenta sama w sobie jest dowodem tego, że ustawy antyaborcyjnej nie złamano. W takim przypadku nie umarza się postępowania, ale w ogóle go się nie wszczyna! Natomiast jeśli pacjentka, która poroniła w domu, odwiedzi ginekologa - ten także bez trudu dostrzeże, że nie ma do czynienia np. ze skaleczeniem ostrym narzędziem czy wprowadzeniem do pochwy środków żrących. A nawet gdyby zauważył ślady aborcji, to istnieje kłopotliwa kwestia tajemnicy lekarskiej, z której lekarz może być zwolniony po wszczęciu postępowania karnego. Po, czyli wcześniej musiałoby to postępowanie zostać wszczęte.
Każdego człowieka, w tym lekarza, wiąże pod groźbą kary obowiązek zawiadomienia jedynie o przestępstwach wymienionych w art. 240 kk, lecz usunięcia ciąży wśród nich nie ma. Obawy przesłuchiwania i zamykania w aresztach kobiet po poronieniach można więc włożyć między bajki. Natomiast w razie wykrycia śladów wykonanej w profesjonalnych warunkach aborcji powstaje problem z udowodnieniem matce przestępstwa w związku z wymogiem tzw. podwójnej karalności czynu. Jeśli więc dokona ona zabiegu za granicą, w kraju, w którym czyn taki jest legalny, to nie będzie możliwe przypisanie jej przestępstwa z polskiej (terytorialnej) ustawy. Spodziewać się należy, że z tego powodu kary wobec matek faktycznie nie będą w ogóle występowały, czego najprawdopodobniej nie byli świadomi nawet autorzy ustawy.
Ratowanie życia matki i tak byłoby możliwe
Trzecia kwestia to podnoszony w internecie rzekomy zakaz usuwania ciąży pozamacicznej i innych podobnych przypadków, narażających matki na śmierć, co oczywiście stoi w jawnej sprzeczności z treścią projektowanego art. 152 §4 Kodeksu karnego w treści: Nie popełnia przestępstwa określonego w § 1 i § 2, lekarz, jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia matki dziecka poczętego. Następnie w projektowanym art. 157a mamy identycznie wyjęte poza nawias kryminalizacji działanie, skutkujące uszkodzeniem płodu, a będące następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu matki dziecka poczętego.
A nawet gdyby takich zapisów nie było to i tak zastosowanie do wszystkich przestępstw znajdują ogólnie zasady polskiego prawa karnego obejmujące np. kontratypy, czyli okoliczności wyłączające karalność czynu wypełniającego znamiona przestępstwa. Te zaś umożliwiają ratowanie ludzkiego życia również w sytuacji, gdy wiąże się to z koniecznością poświęcenia innego dobra podlegającego ochronie prawnej. Nie ulega wątpliwości, że wystąpienie ciąży pozamacicznej wyklucza urodzenie żywego dziecka, a zachowanie takiego płodu jedynie naraża matkę na śmierć. Nieważne więc, co byłoby zapisane w ustawie antyaborcyjnej - uratowanie jej życia i tak byłoby możliwe w oparciu o ogólne postanowienia Kodeksu karnego.
Kara dla matki
Czwarta istotna kwestia to wyjątkowo "pobłażliwa" dla matki dziecka konstrukcja przepisu. Wynika z niego, że w niemal każdej sytuacji umyślnego dokonania aborcji sąd zmuszony jest do zastosowania wobec niej nadzwyczajnego złagodzenia kary lub w ogóle ma od jej wymierzenia odstąpić:
_§ 5.Jeżeli sprawcą czynu określonego w § 1 (umyślne spowodowanie śmierci dziecka poczętego - przyp. red.) jest matka dziecka poczętego, sąd może zastosować wobec niej nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia. _
§ 6. Nie podlega karze matka dziecka poczętego, która dopuszcza się czynu określonego w § 2 (nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka poczętego – przyp. red.).
W praktyce orzeczniczej tak sformułowany par. 5 oznacza, że karę w normalnym jej wymiarze od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności orzec będzie można jedynie w razie wystąpienia okoliczności zasługujących na szczególne potępienie, w rodzaju np. wielomiesięcznego upijania się przez matkę alkoholem, czym spowodowane będzie obumarcie płodu. Natomiast poddanie się nielegalnej aborcji motywowane np. traumą związaną z gwałtem, ciężką sytuacją ekonomiczną lub rodzinną oznaczać będzie w świetle dotychczasowych tendencji polskiego orzecznictwa niemal pewne ograniczenie kary co najwyżej do symbolicznego wymiaru, czyli kilku miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Najpewniej jednak sądy będą od jej wymierzenia w ogóle odstępować. Oceniając ustawę antyaborcyjną z tej perspektywy przyznać trzeba, że jak na narosłą wobec niej "czarną" legendę, jest to akt prawny niezwykle łagodny.
Alimenty dla gwałciciela? Bzdura
Na niej jednak straszenie się nie kończy. W ostatnich dniach zaobserwować można również wielką popularność memu informującego kobiety, że będą musiały do końca życia przyjmować u siebie w domu sprawcę gwałtu, gdyż ten będzie miał prawo do opieki nad dzieckiem, a na starość do otrzymywania od niego alimentów. Scenariusz taki również włożyć można między bajki. Ograniczenie praw rodzicielskich a nawet pozbawienie ich w przypadku uzyskania wyroku skazującego ojca dziecka za gwałt na matce będzie najpewniej tylko formalnością, zwłaszcza, że matka może żądać orzeczenia zakazu zbliżania się gwałciciela do jej osoby, co naturalnie wykluczy jego udział w wychowaniu potomka.
Natomiast w przyszłości dziecko może uchylić się od wykonania obowiązku alimentacyjnego względem rodzica, jeżeli żądanie alimentów byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego [Art. 144(1) Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego], a nie ulega wątpliwości, że trudno uznać gwałt za usprawiedliwiony powód oczekiwania pieniędzy. Taki scenariusz jest więc nierealny, chyba że wcześniej doszłoby do wielkiego pojednania między ojcem a dzieckiem, co jest raczej mało prawdopodobne.
Z tego samego powodu wykluczyć można jego dziedziczenie po dziecku. Prawidło to nie działa jednak w drugą stronę i gwałciciel absolutnie nie będzie mógł uniknąć płacenia alimentów przez co najmniej 18 lat, co może być samo w sobie dotkliwszą karą od krótkotrwałego pobytu w więzieniu czy od wyroku w zawieszeniu. Aspekt finansowy i świadomość braku możliwości dokonania aborcji spełniać więc może wręcz rolę prewencyjną, istotnie odstraszającą od popełniania tego typu przestępstw.
Reasumując - nie warto ulegać histerii, warto za to przeanalizować ustawę nie w oderwaniu od systemu prawnego, a właśnie jako element tej większej całości. Wtedy okazuje się, że rzeczywistość nie jest tak straszna, jak niektórzy chcieliby ją w internecie przedstawić. Celem prawa antyaborcyjnego jest tak naprawdę osłabienie niemal jawnie działającego dzisiaj nielegalnego podziemia aborcyjnego.
Tak jak przed laty wprowadzono karalność posiadania drobnej ilości narkotyków, by umożliwić tym postawienie zarzutu dilerom narkotykowym, a przez to ich dostawcom, tak obecnie podobne działania - rozbijające lojalność na linii matka-ginekolog - podejmowane są w zakresie przepisów antyaborcyjnych. Nie należy jednak prognozować dużej ich efektywności. Zapewne ograniczona zostanie ona do kilku postępowań karnych rocznie i to w dodatku zakończonych symbolicznymi wyrokami lub spektakularnymi umorzeniami.
Kazimierz Turaliński dla WP Opinii
Kazimierz Turaliński - ekspert ds. bezpieczeństwa i wywiadu gospodarczego, wykładowca i autor kilkunastu publikacji książkowych prawno-ekonomicznych oraz śledczych. Od 15 lat związany z komercyjnym rynkiem obsługi prawnej, ochrony i detektywistyki.