Guy Verhofstadt: Nałóżmy sankcje na Polskę
Odkąd tylko przejęła władzę w 2015 roku, polska populistyczna partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) wymierzyła systemowy atak na liberalno-demokratyczne instytucje kraju. PiS podważył władzę Trybunału Konstytucyjnego i nieustannie atakuje niezawisłość sądów, próbując jednocześnie założyć kaganiec prasie.
Unia Europejska wszczęła wobec polskiego rządu procedurę praworządności w ramach procesu mającego na celu zażegnanie ryzyka obłożenia kraju sankcjami. Jednak jak dotąd próby powstrzymania i odwrócenia coraz bardziej autorytarnej polityki PiS nie przyniosły efektu. Z racji tego, że decydenci w Warszawie najwidoczniej stawiają na to, iż UE zabraknie politycznej woli do przyjęcia wiarygodnych sankcji, sytuacja przekształciła się w niezręczny impas.
Relacje między polskim rządem i UE dodatkowo pogorszyły się podczas marcowego szczytu Rady Europejskiej w Brukseli. Stojąc w obliczu tegorocznych kluczowych wyborów w krajach UE, nadchodzącego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, niepewnych relacji z amerykańską administracją prezydenta Donalda Trumpa oraz 60. rocznicy Traktatów Rzymskich, delegaci na szczyt planowali przedyskutować przyszłość UE.
Ale rozmowy te zostały przyćmione przez wysuniętą w ostatniej chwili prośbę polskiego rządu - który uczynił to na żądanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - aby zastąpić byłego polskiego premiera i przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska kimś innym.
Według najnowszych sondaży, większość obywateli Polski sprzeciwiała się temu pomysłowi. Ale Kaczyński od dawna dążył do dokonania politycznej zemsty na Tusku, ponieważ wierzy w spiskową teorię mówiącą o tym, że Tusk jest w jakiś sposób odpowiedzialny za śmierć jego brata bliźniaka, byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem w 2010 roku.
Na szczęście polityczny cios Kaczyńskiego się nie udał. Polski rząd wyjechał z Brukseli upokorzony, a Tusk - z poparciem 27 z 28 rządów - został wybrany na drugą kadencję.
Mimo to, o ile Unia nie podejmie zdecydowanych i solidarnych działań, obecny rząd Polski prawdopodobnie będzie kontynuował swoją antyliberalną trajektorię. PiS z pewnością popchnie kraj głębiej w stronę kryzysu konstytucyjnego i dalej będzie osłabiał jego demokratyczne instytucje poprzez dokręcenie śruby społeczeństwu obywatelskiemu i polityzację systemu sprawiedliwości w swoim pościgu za Tuskiem.
UE powinna przestać żywić nadzieję, że sytuacja sama się rozwiążę i musi zacząć bronić liberalnej demokracji w Polsce póki nie jest na to za późno. W tym celu UE powinna przyjąć dwoiste podejście.
Po pierwsze, odpowiadający za politykę UE powinni zastanowić się nad uzależnieniem wszystkich przyszłych opłat z tytułu funduszów strukturalnych od trzymania się zasady praworządności przez państwa je przyjmujące. Według oficjalnych danych Komisji Europejskiej, Polsce zostało przydzielone 86 miliardów euro za pośrednictwem 24 różnych programów krajowych i regionalnych na okres 2014-2020. Fundusze te - przeznaczone na inwestycje infrastrukturalne, ochronę środowiska i poprawę konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw - stanowią ponad jedną czwartą wszystkich unijnych środków przeznaczonych na takie cele. Od tej pory te pieniądze powinny być zabierane państwom, które nie egzekwują rządów prawa.
Po drugie, Komisja Europejska i państwa członkowskie UE powinny podjąć działania w celu odebrania polskiemu rządowi prawa głosu dopóki nie odwróci on swojej antyliberalnej polityki. Patrząc szerzej, Unia musi wypracować skuteczniejsze ramy ochrony liberalniej demokracji i promowania wartości europejskich wewnątrz UE. Niezdolność do objęcia sankcjami węgierskiego premiera Viktora Orbana za jego pogwałcenie europejskich wartości pokazuje, że obecnym mechanizmom prawnym dotyczącym egzekwowania rządów prawa w Europie brakuje "zębów".
To absurd, że UE ma instrumenty do wyegzekwowania wszystkiego od polityki konkurencyjności do polityki pilnowania porządku publicznego, ale nie posiada takowych w kwestii swoich podstawowych liberalno-demokratycznych zasad. UE musi już teraz przejść do działania, nie po to by ukarać dumny polski naród, ale aby ochronić jedną ze swoich zasad założycielskich. Praworządność jest produktem historii konstytucyjnej każdego państwa członkowskiego. Powinna mieć więc sposobne miejsce w fundamencie wartości, na których zbudowana jest Unia.
Europejscy przywódcy muszą głośno i wyraźnie ogłosić, że rodzaj populizmu stosowany przez obecny polski rząd nie przystaje do unijnych standardów. Czy Polacy mają zamiar stać i przyglądać się temu, jak ich kraj staje się uboższy i coraz bardziej izolowany, podczas gdy Kaczyński podąża za swoimi fantazjami i lekceważy liberalno-demokratyczne ideały zawarte w konstytucji ich kraju?
Koniec końców tylko Polacy mogą zdecydować o przyszłości swego kraju. Ja ze swojej strony wierzę, że wkrótce wyjdą na ulicę, by odrzucić dryf ich rządu w kierunku autorytaryzmu i zapewnić jaśniejszą przyszłość Polsce w sercu Europy. Kiedy to uczynią, powinni wiedzieć, że Unia stanie twardo za nimi.
Guy Verhofstadt, Project Syndicate
Guy Verhofstadt - były premier Belgii, przewodniczący Grupy Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE) w Parlamencie Europejskim.
Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach WP Opinii nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.