Bolszewia, gangster Tusk i agentura z TVN. Wrogowie i przyjaciele ministra Andruszkiewicza
Adam Andruszkiewicz po nominacji na wiceministra cyfryzacji dostał od PiS zakaz wypowiadania się w mediach. "Na razie ma milczeć" – usłyszeliśmy od jednego z polityków. Ale młody poseł nie zamierza się poddawać i oddać pola krytykom. Broni się przed – jak sam mówi – oszczerczą nagonką. Chce wytrzymać presję, bo jeśli nie, to – jak twierdzi rozmówca WP z PiS – będzie musiał odejść z rządu.
Czwartek, późny wieczór. Medialna burza wokół nominacji lekko się wycisza. Adam Andruszkiewicz opowiada znajomemu: – Tendencja się zmienia. Przegrzano z zarzutami wobec mnie i coraz więcej osób mnie broni.
Młody wiceminister cyfryzacji jest przekonany, że jego przeciwnicy – jak przyznał znajomemu – "stracili tym atakiem wiarygodność", bo "to jednak jest za dużo".
Milczenie
Od niemalże tygodnia, dzień w dzień, kilkadziesiąt razy TVN24 przypomina archiwalne wypowiedzi Andruszkiewicza z czasów, zanim jeszcze został posłem. Na przykład tę, że "najzdrowsza tkanka jest w Polsce wschodniej, a nie w żadnej Warszawce i pedalskich knajpkach przy tęczy". Albo tę, że "nie ma tam zdrowej Polski", a zdrowa Polska jest tylko na wschodzie kraju. Albo tę: że wojska amerykańskie Polski nie obronią. Czyli właściwie są tu zbędne.
– Nie wypowiadałem tych opinii jako poseł – tłumaczył się później Andruszkiewicz, "przyłapany" w biegu przez reportera TVN24 w czwartek przed resortem cyfryzacji.
To była jedyna jego oficjalna wypowiedź dla mediów od momentu, gdy został członkiem rządu Mateusza Morawieckiego. – Na razie ma nie wypowiadać się do gazet, radia czy telewizji – przyznawali nam politycy PiS z kręgów rządowych tuż po ogłoszeniu najgłośniejszej nominacji ostatnich miesięcy.
Andruszkiewicz w tym samym dniu, wieczorem, poprosił na FB o wsparcie przyjaciół. Przygotował materiał wideo z wystąpieniami, podczas których krytykował opozycję i zamieścił na swoim Facebooku. – Trwa na mnie oszczercza nagonka, więc dziś bardzo Was proszę o wsparcie! Jeśli nie zgadzasz się na tę nagonkę na mnie, udostępnij film z opisem #MuremZaAndruszkiewiczem! Pokażmy prawdę!" – napisał polityk.
W filmiku stwierdzono, że "trwa potężna nagonka układów III RP na ministra Adama Andruszkiewicza" i zapytano, dlaczego tak się dzieje. "Ponieważ Adam Andruszkiewicz odważnie walczy o silną Polskę, nie bojąc się starych układów, które chcą go zniszczyć" – wyjaśniono pod koniec materiału (można go zobaczyć tutaj), przygotowanego przez współpracowników młodego polityka.
Poglądy zbieżne z PiS
– Za tę sytuację w pełni odpowiada pan premier Morawiecki – uważa Tomasz Rzymkowski, były kolega Andruszkiewicza z klubu Kukiz'15.
Jak dodaje, "festiwal nagonki na Andruszkiewicza był do przewidzenia". – W tej chwili są nawet reperkusje międzynarodowe. Nawet środowiska żydowskie pokazują oburzenie w związku z tą nominacją. I to jest wielki problem wizerunkowy dla rządu – dodaje Rzymkowski, mając na myśli m.in. publikacje medialne w izrealskich redakcjach, które Andruszkiewicza nazywają "antysemitą" (choć próżno szukać przesłanek wskazujących na zasadność tego określenia). "Zaniepokojenie" nominacją Andruszkiewicza wyraził także Komitet Żydów Amerykańskich.
Rzymkowski przekonuje – jak sam mówi, "przewrotnie" – że wiceminister Andruszkiewicz jest politykiem "bez poglądów". – To nie jest żaden narodowiec. Jest człowiekiem z plasteliny, dostosowuje poglądy do własnych potrzeb – ocenia polityk.
A w Polskim Radiu marszałek Senatu Stanisław Karczewski stwierdza: – Poglądy pana Andruszkiewicza są zbieżne z naszymi.
'Zostanie zostawiony'
Rozmówca z PiS: – Premier domyślał się, że nominacja Andruszkiewicza na wiceministra wywoła ferment u opozycji, spodziewał się awantury, ale raczej nie tego, że nawet niektóre środowiska z prawicy przyłączą się do tej krytyki.
Inny dorzuca: – Jeśli Adam tej presji nie wytrzyma, to po prostu zrezygnuje. Przyzna, że nie chce być obciążeniem, że dla dobra rządu zejdzie z pola strzału. Na razie jest czekanie na to, aż ta nagonka, bo to jest nagonka, wreszcie się skończy.
Polityk PiS: – Przecież PO idzie w absurd, nasyłają na Adasia ABW, a goście nie wiedzą, że służby sprawdzają każdego na świeczniku, każdego w rządzie. Oni się po prostu ośmieszają. Co nie oznacza, że uważam, że ta nominacja była pomysłem właściwym.
Właściwym czy niewłaściwym, ale zaakceptowanym przez Jarosława Kaczyńskiego. Prezes "klepie" prawie wszystkie nominacje personalne – także do rządowych agencji czy spółek skarbu państwa. Morawiecki uprzedził Kaczyńskiego o Andruszkiewiczu. – Sam Jarosław "młodego" ceni – mówił nam ostatnio jeden z posłów.
Jeden z naszych rozmówców zauważa z kolei – wbrew temu, co usłyszeliśmy od innej osoby z PiS – że im bardziej "Adasia będą atakować", "tym bardziej zostanie zostawiony" przez prezesa i premiera. I nie będzie musiał się bać o pozycję w obozie władzy. I o miejsce na liście w wyborach do Sejmu.
Strach przed skrajnością
Tak skrajnych reakcji na czyjąś nominację w rządzie nie było chyba od 2015 r. Andruszkiewicz jest atakowany dosłownie przez każdą partię z opozycji.
Do ataku na Adruszkiewicza włączył się nawet prezydent Warszawy. "Nie jestem pewien, co jest bardziej żenujące: fakt powołania nacjonalisty i ksenofoba do rządu, czy sposób, w jaki tę decyzję tłumaczą politycy PiS. Jedyna korzyść z tej nominacji? Maski opadły. Zza każdej flagi UE, którą ostatnio tak pokochali, wyglądać będzie Andruszkiewicz" – napisał Rafał Trzaskowski na Twitterze.
Polityk PO – w tej akurat sprawie – wszedł na dość grząski dla siebie grunt. W rządzie Donalda Tuska przez kilka miesięcy był ministrem cyfryzacji, bez żadnych zasług i sukcesów, a także bez żadnego doświadczenia w tej materii. Wielu było członków rządu w czasach PO-PSL, którzy ważne stanowiska ministerialne i wiceministerialne obejmowali mimo braku wiedzy o dziedzinie, którą mieli się zajmować.
– My się Platformą nie przejmujemy, przejmujemy się reakcją wyborców. Polacy nie lubią radykałów i boją się skrajności – uważa człowiek z PiS.
Inny dodaje jednak, że "rola Andruszkiewicza jest przeceniana". – Jego zaplecze polityczne, które mógłby wnieść, to mit. Młodzi z prawej strony go lubią, ale za nim nie stoją. A skrajności? Trzeba grać na różnych fortepianach. Naprawdę, mamy swoją młodzieżówkę i Młodzieży Wszechpolskiej w PiS nie budujemy.
Tusk się boi Adama
Na jednym fortepianie gra za to telewizja publiczna, która twardo broni Andruszkiewicza.
W czwartek zaprosiła do studia m.in. narodowca-radykała Mariana Kowalskiego, który w wieczornym paśmie publicystycznym opowiadał o PO jako o "najbardziej antypolskiej formacji od czasów Konferderacji targowickiej", sugerował, że Lech Wałęsa nie chciał wejścia Polski do NATO, a rząd Tuska przedstawiał jako najbardziej prorosyjski (m.in. dlatego, że b. szef MSZ Radek Sikorski palił papierosa ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem, a Donald Tusk rozmawiał z Putinem na sopockim molo).
– Zarzuca się Adamowi Andruszkiewiczowi jakiś 'faszyzm' (...) A warto powiedzieć, że w PO jest Dariusz Rosati, który jest synem włoskiego żołnierza, który znalazł się w Polsce w czasach II wojny światowej, a Włochy nie były, wszyscy to wiedzą, sojusznikiem aliantów – popisywał się wiedzą w studiu TVP Marian Kowalski.
– PO to formacja agenturalna, antypolska. To są oszczercy, oni Adama się boją, bo to młody patriota – dodawał Ryszard Majdzik, antykomunista. Jak przekonywał w TVP Info, "poza tym, Adam zagraża Tuskowi". – Tusk jest za Nord Stream2, jest pospolitym gangsterem, uprawia gangsterstwo antypolskie. A Adam mówi: trzeba postawić tego gangstera przed Trybunał Stanu – argumentował Majdzik w telewizji publicznej.
Opozycjonista na antenie TVP Info zaatakował także TVN, za to, że stacja śmie oceniać "młodego polskiego patriotę". – Nikczemna stacja, która została stworzona za złodziejskie pieniądze. Pieniądze FOZZ-u. Przepraszam, ale wszystko nierozliczone. Ginęli, Falzmann zginął, inni, co chcieli rozwiązać te sytuacje... Nie mówmy, że to jest nieprawda, bo jest to prawda. Ci ludzie stworzyli swoje majątki na naszym majątku narodowym. Nikt, kto chodził w gaciach, a kto nagle dorobił się w III RP milionów, nie zrobił tego uczciwie. I tego się obawiają! A młodzi patrioci, jak Adam, z tej bolszewii ich rozliczą! – grzmiał Majdzik w programie Minęła 20.
Inny publicyści goszczący w TVP Info także stanęli murem za Andruszkiewiczem.
Tadeusz Płużański: "Totalna opozycja znalazła sobie powód, żeby atakować rząd. Nie widzę powodu, żeby wykluczać narodowców z życia publicznego. Adama Andruszkiewicza atakują środowiska komunistyczne".
Lidia Lemaniak: "Być może to wynika z tego, że sam Andruszkiewicz atakuje PO za 8 lat rządów, ale wszystko to, co mówi Andruszkiewicz, jest prawdą".
A może Kononowicz
Są jednak i tacy, którzy zachowują dystans do całej sprawy. Jak portal wPolityce, który kpił, że ministrami mogliby zostać także Ola Ciupa (celebrytka z instagrama) czy Krzysztof Kononowicz (b. kandydat na prezydenta Polski z Podlasia).
Dziennikarze portalu odważyli się skrytykować Andruszkiewicza za niektóre jego wypowiedzi. – Pedalskie knajpki... Takiego języka się nie powinno używać w obiegu publicznym, bo on jest pewnym poniżeniem – ocenił Jacek Karnowski w Przeglądzie Tygodnia. Dodał, że "takie nominacje [jak Andruszkiewicza - przyp. red.] mają prawo podlegać ocenie".
– Adam Andruszkiewicz wyjdzie cało z tej burzy, ona przebrzmi – dorzucił redaktor naczelny tygodnika "Sieci". Przekonywał jednak, że jest "sceptyczny" wobec zapewnień Andruszkiewicza, że stoją za nim "tłumy młodych ludzi".
Świeżo upieczonego członka rządu PiS bronił za to Michał Karnowski, który przyznał szczerze: – To nie jest aż tak ważne stanowisko, umówmy się. Wiceminister cyfryzacji... No, niech się tam chłopak pouczy.