Bartosz Marczuk: Emerytalne gruszki na wierzbie
Prezydent Andrzej Duda – zgłaszając kolejną propozycję referendum - dolał oliwy do ognia oczekiwań Polaków. Spodziewamy się, że będziemy pracować krótko, a odpoczywać długo na sowitej emeryturze. Tyle ma to wspólnego z rzeczywistością, co wyobrażenie o tym, że wszyscy będziemy piękni, bogaci i zdrowi. Wystarczy przejrzeć jakiekolwiek statystyki, prognozy, dane czy badania, by powiedzieć sobie jasno: nie ma ucieczki przed dłuższą pracą. Co więcej świadczenia w przyszłości nie będą tak wysokie jak obecnie i to nawet gdy będziemy pracować do 67. roku życia.
- Prezydent Andrzej Duda, zgłaszając kolejną propozycję referendum, dolał oliwy do ognia oczekiwań Polaków. Spodziewamy się, że będziemy pracować krótko, a odpoczywać długo na sowitej emeryturze. Tyle ma to wspólnego z rzeczywistością, co wyobrażenie o tym, że wszyscy będziemy piękni, bogaci i zdrowi - pisze Bartosz Marczuk w felietonie dla Wirtualnej Polski. Zastępca redaktora naczelnego "Wprost" przygląda się ostatniemu raportowi ZUS i nie ma dla nas zbyt dobrych wieści. Marczuk wyjaśnia dlaczego musimy pracować więcej, dłużej i ciężej oraz przekonuje, że obietnice polityków nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.
Wystarczy przejrzeć jakiekolwiek statystyki, prognozy, dane czy badania, by powiedzieć sobie jasno: nie ma ucieczki przed dłuższą pracą. Co więcej świadczenia w przyszłości nie będą tak wysokie jak obecnie, i to nawet gdy będziemy pracować do 67. roku życia.
Rzućmy okiem na ostatni raport ZUS pt. „Ważniejsze informacje z zakresu ubezpieczeń społecznych za 2014 r.”. W tym niewinnie wyglądającym dokumencie (dostępny na zus.pl, w zakładce Statystyka) znajdziemy całą masę informacji o tym, w jakim opłakanym stanie już teraz znajduje się nasz powszechny system emerytalny. A co będzie, gdy dopadnie nas nieuchronne demograficzne pandemonium?
Na stronie 9 informacja o tym, że 28,6 proc. tego, co wpływa do ZUS nie pochodzi ze składek, ale z innych „pozaskładkowych dochodów”. Zatem, mimo że musimy tam tak wiele wpłacać – któż nie narzeka na to, że płaci ten „cholerny” ZUS? - wystarcza to zaledwie na nieco ponad 70 proc. tego, co system wypłaca. To tak, drodzy państwo, jakby w waszym gospodarstwie domowym co miesiąc 30 proc. z tego, co wydajecie pochodziło z pożyczek. Ciekawe jak długo kredytowałby was bank?
Czytaj więcej: Polacy zarabiają za mało
Na stronie 26 znajdziemy informację, że ZUS przyznał w ubiegłym roku aż 158,2 tys. zł emerytur. Najwięcej od 2009 roku. To efekt starzenia się Polaków - na świadczenia odchodzą osoby urodzone w powojennym wyżu. Ten proces będzie już tylko przyspieszał.
Strona 27 – tutaj otrzymujemy informację o wysokości przyznawanych świadczeń. Spośród wspomnianych blisko 160 tys. nowych emerytów, zdecydowana większość, bo ponad 130 tys. osób, miało przyznaną emeryturę według nowych zasad (kapitał dzielony przez średnią długość trwania życia). Dostali z ZUS 1975 zł. Wciąż jeszcze całkiem sporo, choć w porównaniu do „starych” emerytur wynoszących prawie 3,2 tys. (tu średnią zawyżają głównie górnicy) to zdecydowanie mniej. Co będzie jeśli wiek emerytalny się obniży? Świadczenia, wyliczane według nowych zasad, będą zdecydowanie niższe. Licznik (tj. kapitał emerytalny) będzie niższy, a mianownik (średnia długość życia) większy.
A w jakim wieku Polacy przechodzą na emerytury? Wciąż są stosunkowo młodzi. Kobiety mają zaledwie 59,8 lat, a mężczyźni – 61 lat. Nie dość, że przechodzimy na emerytury wcześnie, to jeszcze niespecjalnie długo na nie pracujemy. Średni staż pracy emeryta (czytamy na stronie 33), który stał się nim w ubiegłym roku, wynosi zaledwie 33,7 lat. Mimo tego (str. 34) przeciętna wysokość emerytury utrzymuje się wciąż na poziomie 60 proc. średniej płacy. To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę średnią na świecie.
Pamiętajmy, że to opis systemu powszechnego, który choć przypomina śmiertelnie chorego pacjenta, może jeszcze wyzdrowieć. Nie zapominajmy, że obok niego funkcjonują dwa emerytalne trupy – KRUS, tj. system emerytalny rolników, oraz system emerytalny służb mundurowych. A na to wszystko trzeba nałożyć fakt, że Polska już niedługo będzie jednym z najszybciej starzejących się krajów na świecie.
Politycy uwielbiają obiecywać. Snuć wizje, że można dać temu i tamtemu, bez ciężkiej pracy. Pamiętajmy jednak, że ci wszyscy, którzy teraz zapewniają nas, że możemy pracować krócej, zwykle myślą kategoriami jednej kadencji Sejmu. A to czy za 20 lat będzie miał kto wypłacić świadczenia młodym emerytom – nie bardzo ich interesuje. Albo nie chcą o tym myśleć i mówić. My, obywatele, powinniśmy jednak o to pytać.
Bartosz Marczuk dla Wirtualnej Polski
Bartosz Marczuk – zastępca redaktora naczelnego „Wprost”, społecznie ekspert Związku Dużych Rodzin 3+, autor książki „Nie daj sobie wmówić”.