Bartosz Brzyski: PiS idzie po nowe mieszczaństwo
Reforma służby zdrowia jako kluczowy element modernizacji państwa. Walka ze smogiem i wysoka jakość powietrza. Ład przestrzenny i "piękno, które nas zbawi". Premier Morawiecki, zauważając postępującą transformację polskiego społeczeństwa, włączył w program "dobrej zmiany" wartości postmaterialne. Prawo i Sprawiedliwość idzie po nowe mieszczaństwo.
Profesor nauk politycznych Ronald Inglehart, wychodząc od koncepcji piramidy potrzeb Abrahama Maslowa, sformułował "hipotezę niedostatku" i "hipotezę socjalizacji". Ta pierwsza mówi, że dla jednostki najważniejsze jest to, czego najbardziej jej brakuje. Druga opisuje mechanizm socjalizacji pierwotnej i wtórnej w okresie dorastania. Mówi ona, że wartości kształtują się właśnie w tym newralgicznym okresie życia człowieka i warunkują to, co będziemy cenili sobie jako dorośli. Chociaż obie hipotezy wydawać się mogą oczywiste, to doskonale tłumaczą zmiany zachodzące w rozwiniętych społeczeństwach.
Polska w połowie zmiany
Gdy w dorosłość wkracza pokolenie wychowane w poczuciu spełnienia potrzeb materialnych, swoje aspiracje kieruje w stronę tych wyższych - uznania, przynależności, wyższej jakości życia. Ta obserwacja pozwoliła wyodrębnić Inglehartowi dwie grupy wartości: materialistyczne, jak poczucie ekonomicznego i fizycznego bezpieczeństwa; oraz postmaterialistyczne, które stają się istotne po spełnieniu tych pierwszych.
Polska jest w połowie tej zmiany. Z jednej strony wciąż istnieją grupy, które nie zaspokoiły swoich potrzeb materialnych. Z drugiej - coraz liczniejsi, przede wszystkim w dużych miastach, są ludzie aktywni w organizacjach pozarządowych, dla których walka ze smogiem i wszechobecnymi reklamami, postulaty ekologiczne oraz troska o wspólną przestrzeń publiczną odgrywa coraz większą rolę. Do tej pory Prawo i Sprawiedliwość adresowało swój przekaz do tych pierwszych. Mateusz Morawiecki ma zadbać o tych drugich. Taki "postmaterialistyczny zwrot" może okazać się szczególnie wartościowy z perspektywy zbliżających się wyborów samorządowych.
Za jego symbol można potraktować podziękowania, jakie w expose wystosował nowy premier do organizacji pozarządowych, które w ostatnich latach walczyły o wprowadzenie postulatów czystego powietrza w miastach do politycznego mainstreamu. Jest to szczególnie wymowne, kiedy przypomnimy sobie nie tak przecież dawne wypowiedzi ministra Radziwiłła o "teoretycznym smogu". Tymczasem Morawiecki kwestię jakości powietrza wymienił jako drugi z priorytetów swojego rządu.
Polscy mieszczanie nie podnoszą "anty-smogowych" postulatów ze względów finansowych. Chodzi o rosnące aspiracje, które sięgają już wyżej niż wyremontowany chodnik czy odrestaurowana kamienica. Zbagatelizowanie tej wpływowej i wciąż rosnącej w siłę grupy to realna polityczna strata, ale i nieroztropność, bo zmieniające się oczekiwania wyborców prędzej czy później będą musiały znaleźć odzwierciedlenie w programach partii. Zanim podniosą się polemiczne głosy, że "po owocach ich poznamy", a same zapowiedzi niczego nie zmienią, należy uświadomić sobie, że zmiana kursu nawet w sferze samej retoryki obozu rządzącego jest niezwykle istotna. Aby była konsekwentna, dotychczasowi ministrowie, posłowie PiS, ale i telewizja publiczna będą musiały dostosować się do nowej narracji rządu. PiS zmieniając teraz swoją strategię komunikacyjną może uzyskać przewagę nad opozycją także w wymiarze wartości postmaterialnych.
Ukłon w stronę mieszczan
O ile temat walki ze smogiem można uznać za kwestię, której po prostu nie da się przemilczeć, tak zapowiedź nadania wysokiego priorytetu Instytutowi Urbanistyki i Architektury, bo "nie można zaniedbywać nauki o pięknie", jest już oczywistym ukłonem w stronę mieszczan i odwołaniem się do czysto postmaterialistycznej wartości, jaką jest piękno. Jednocześnie jest to wyciągnięcie ręki w stronę ruchów miejskich i docenienie ich troski o przestrzeń publiczną: od kwestii zagospodarowania przestrzennego, przez szpecące reklamy i architektoniczny nieład, po preferowanie miejskich parków nad kolejnymi szklanymi kolosami.
Zobacz też - Morawiecki: węgiel to podstawa naszej energetyki, nie chcemy z niego rezygnować
Morawiecki wydaje się rozumieć odbywającą się na naszych oczach transformację polskiego społeczeństwa. Jednocześnie nie może jednak zmarginalizować tych grup, dla których wartości materialistyczne wciąż odgrywają główną rolę. Najlepiej to napięcie było widać, kiedy podczas expose mówił: "Nie chcemy rezygnować z węgla, to ważne dla Śląska i Zagłębia, ale także całej Polski. Dla naszych przyszłych pokoleń chciałbym zadbać, by mogły też rozwijać się alternatywne źródła energii, tam, gdzie jest to uzasadnione ekonomiczne. Możemy wykorzystać zasoby natury". Taki zabieg retoryczny to próba pogodzenia tych, których zarobki uzależnione są wciąż od "czarnego złota" z tymi, którzy odejścia od węgla domagają się w imię walki o czyste środowisko i energię odnawialną. Taki "aksjologiczny rozkrok" nadwyręża spójność przekazu, ale z punktu widzenia politycznej strategii pozwala dotrzeć do dwóch grup elektoratu.
Strategia, którą forsuje Mateusz Morawiecki ma także mocne punkty. Tak jest z określeniem jako "kluczowego elementu rozwoju" modernizacji systemu ochrony zdrowia. Zdrowie jest bowiem idealnym przykładem mariażu wartości materialnych i postmaterialnych, potrzeby poczucia bezpieczeństwa i jakości życia. Wskazanie tego obszaru jako najważniejszego wyzwania dla rządu to próba pogodzenia dwóch przeciwstawnych grup.
Prawo i Sprawiedliwość wydaje się najlepiej dziś rozumieć, co znaczy być partią masową. Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego potrafi bowiem zręcznie łączyć różnego rodzaju przekazy, trafiając do maksymalnie szerokiego grona odbiorców. Ma swoje socjalne oblicze, narrację dla przedsiębiorców zorientowaną wokół Konstytucji dla Biznesu. Sięga po patriotyzm gospodarczy i walczy z postkomunistycznym układem. Sprawnie łączy postulaty prawicowe i lewicowe, nie zapominając o wyważonych centrystach. Teraz dochodzi do tego jeszcze premier Morawiecki "mówiący ruchami miejskimi" i agendą postmaterialistyczną skierowana do nowego polskiego mieszczaństwa.
PiS wydaje się dzisiaj brać wszystko. Plus.