Apel o zawieszenie stosunków dyplomatycznych z Polską. Kataryna: Jestem wściekła
Uruchomiona właśnie internetowa kampania nienawiści - przepraszam, ale inaczej nie umiem nazwać tego kłamliwego filmu - i apel do USA o zerwanie wszelkich stosunków z Polską to kolejny dowód na to, jak iluzoryczna była rzekoma przyjaźń między Polską a Izraelem.
Opinia publiczna na Zachodzie miała nas za współsprawców Holokaustu, ale dopóki siedzieliśmy cicho, oni myśleli, że my też tak uważamy.
Tak na Twitterze podsumował międzynarodową awanturę o wiadomą ustawę Tomasz Kurowski. I chyba się z nim zgadzam. Uruchomiona właśnie przez żydowską organizację internetowa kampania nienawiści - przepraszam, ale inaczej nie umiem nazwać tego kłamliwego filmu - i apel do USA o zerwanie wszelkich stosunków z Polską to, obok licznych wcześniejszych tekstów izraelskich dziennikarzy i polityków dowód na to, jak bardzo iluzoryczna była rzekoma przyjaźń między Polską a Izraelem.
Prawdziwa przyjaźń i prawdziwe pojednanie przetrwałyby nawet tak wielką burzę bez nakręcania wzajemnej agresji. Przy czym po polskiej stronie fala antysemickiego hejtu jest ciągle jeszcze dziełem „tylko” zwykłych internautów i nawet polscy narodowcy nie pozwalają sobie na zbyt wiele, to po tamtej stronie agresywny antypolonizm z dumą prezentują osoby pod nazwiskiem, znani komentatorzy i politycy.
Zobacz także: Antysemityzm jako oficjalna polityka? Jan Tomasz Gross: to straszne
I nie rozumiem, dlaczego każe mi się ten antypolski hejt rozumieć, a o jego wybuch oskarżać polskie władze, gdy po prostu wylało się coś, co wcześniej nie znalazło wystarczającego pretekstu. Ustawa o IPN taki pretekst dała i pozwoliła bez żenady i bez dbania o fakty wykrzyczeć wreszcie to, co jak wielu widać od dawna myślało o Polakach, tylko nie miało okazji im wygarnąć. Jeśli to była przyjaźń, to chyba za nią podziękuję.
Nie zamierzam bronić ustawy, którą PiS na jednym kolanie napisał, a drugim ją przepychał. Na żadnym etapie przygotowywanej od wielu miesięcy ustawy nie zrobiono nic, żeby obecnemu kryzysowi zapobiec, i nadal nie robi się nic, żeby go zażegnać. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla działań, których długofalowe koszty trudno nawet oszacować na tym etapie.
Jestem po prostu wściekła. A z każdym dniem pozostawania na swoich stołkach zarabiających krocie nieudaczników z Polskiej Fundacji Narodowej, których premier jedną decyzją mógłby wymienić na osoby kompetentne, którym zależy, jestem wściekła coraz bardziej. Choć może to i dobrze, że się już nie odzywają. Z takimi kompetencjami mogliby tylko zaszkodzić.
Nic co można dzisiaj powiedzieć o działaniach rządu nie będzie krytyką przesadną. Ale jest też druga strona tej - to już chyba odpowiednie słowo - wojny, i ją także trzeba wreszcie zobaczyć we właściwym świetle. W wielu, być może nawet w większości przypadków, to wcale nie są głosy krytykujące złą ustawę. To wyżywanie się na Polsce pod pretekstem krytykowania ustawy. Nie bez satysfakcji. I nie bez licznych kibiców po polskiej stronie.
Wszystkim czerpiącym dzisiaj tyle radości z każdego kolejnego ataku na PiS, zwracam jednak uwagę, że ataki takie jak ten filmik żydowskiej organizacji, nie są wcale atakiem na PiS, nie są nawet atakiem na Polskę PiS-u. To atak na Polskę z czasów wojny, na naszą historię i na naszą pamięć o niej. Jeśli kolejne osoby na filmie mówią o "polskim Holokauście" to nie dlatego, że polski rząd zrobił coś źle tylko dlatego, że tak Polskę widzą i widzieli ją tak na długo przed tym, zanim PiS objął władzę. Ten film to nie efekt działań rządu Morawieckiego, tylko efekt zaniedbań wszystkich kolejnych rządów. Odpuściliśmy sobie politykę historyczną i teraz zbieramy tego owoce.
Gdy w 1999 roku pojawiły się realne szanse na ekstradycję do Polski Heleny Wolińskiej-Brus, zbrodniarki żydowskiego pochodzenia, odpowiedzialnej za mord sądowy na generale Fieldorfie, brytyjskie gazety przywoływały rzekomy powszechny polski antysemityzm jako argument przeciwko wydaniu Wolińskiej Polsce. „Byłaby to ekstradycja do kraju, gdzie znajdują się takie miejsca, jak Oświęcim i Brzezinka” – pisał "The Independent". „Czy Żyd może liczyć na sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki, gdzie antysemityzm rodem ze średniowiecza wciąż pozostaje przygnębiająco mocno okopany” – to z kolei "The Sunday Times".
I choć wcześniej Wielka Brytania bez problemu wydała Hiszpanii generała Augusto Pinocheta, Polsce odmówiła prawa do sądzenia zbrodniarki. Polski antysemityzm był też pretekstem, którego użył Izrael, gdy Polska wystąpiła o ekstradycję innego zbrodniarza żydowskiego pochodzenia – Salomona Morela. „Uważamy, iż nie ma żadnych podstaw do przedstawienia Morelowi zarzutów popełnienia poważnych przestępstw. Jeśli już, to wydaje się nam, że Morel i jego rodzina byli ewidentnie ofiarami zbrodni ludobójstwa popełnionych przez hitlerowców oraz Polaków z nimi współpracujących” – pisały władze Izraela w odpowiedzi na polski wniosek o ekstradycję zbrodniarza. Tak byliśmy postrzegani w świecie na długo zanim nastał PiS, i mieliśmy wystarczająco wiele sygnałów, że jest bardzo źle.
Misha von Jadczak napisał na Twitterze przewrotnie: „Ja mam jednak mały 'żal' do Szewacha Weissa. To mądry i zacny człowiek, przychylny nam ogromnie, tak - to przyjaciel Polski. Aczkolwiek, nie mogę się oprzeć wrażeniu, iż bardzo naciągał kwestię pojednania, nie mówił nam do końca jakie nastroje panują w Izraelu. A jednak powinien”.
Mówią, że „prawda nas wyzwoli”, ale ja chyba wolałabym się nie dowiedzieć, jak wiele jest pogardy dla Polski i Polaków. A i my ją umiemy sprawiedliwie oddać. Tak pewnie będzie i tym razem. Prezes znowu pozwoli, żeby skandaliczny film żydowskiej organizacji skomentowali ci z jego żołnierzy, którzy mają najbardziej gadane, więc pewnie już wkrótce Krystyna Pawłowicz, Dominik Tarczyński i paru innych dadzą odpowiedni odpór i będzie można znowu grzać na zagranicę temat polskiego antysemityzmu.
Bo w Polsce oburza tylko antysemityzm, a antypolonizm jest ciągle jeszcze uważany za usprawiedliwiony i przez nas samych sprowokowany.
Kataryna dla WP Opinie