Trwa ładowanie...
Andrzej Friszke
01-02-2017 14:53

Andrzej Friszke: Teczka „Bolka” jako narzędzie

Sławomir Cenckiewicz – od ośmiu lat wyspecjalizowany w atakowaniu Wałęsy i mnożeniu wobec niego oskarżeń także dotyczących życia osobistego i rodziny – dba o jednoznaczność oskarżenia, ignoruje to wszystko, co przeczy jego skrajnym i jednostronnym tezom. Niewygodnym świadkiem okazuje się także Lech Kaczyński, którego pogląd na omawiane tu sprawy był umiarkowany. Bądźmy wiec świadomi, że część autorów gra znaczonymi kartami. Chcą osiągnąć delegitymizację III Rzeczypospolitej, obalić demokratyczne państwo prawa, zniesławić jej twórców, ukazać ich jako marne postaci o agenturalnej przeszłości - pisze prof. Andrzej Friszke w tekście opublikowanym na łamach Laboratorium "Więzi".

Andrzej Friszke: Teczka „Bolka” jako narzędzieŹródło: East News, fot: Darek Redos
d4kmt9m
d4kmt9m

Instytut Pamięci Narodowej ujawnił ekspertyzę biegłych grafologów, którzy stwierdzili, że dokumenty znajdujące się w teczce znalezionej przed rokiem w domu gen. Kiszczaka są autentyczne. Dyskusja i oceny, które w lutym 2016 roku przetoczyły się w mediach, powróciły z pełną mocą. Grafolodzy potwierdzili bowiem nie tylko autentyzm teczki, co do czego zawodowi historycy od roku nie mają wątpliwości, lecz także prawdziwość podpisów Lecha Wałęsy pod zobowiązaniem o współpracy oraz na pokwitowaniach pieniędzy.

Wiemy zatem, że zatrzymany przez SB 19 grudnia 1970 r., z doniesienia wicedyrektora stoczni, jako jeden z najaktywniejszych działaczy strajkowych, Lech Wałęsa złożył obszerną relację o tym, gdzie był i co robił krytycznego tygodnia, gdy robotnicy zmagali się z milicją na ulicach i lała się krew. Przed zwolnieniem został nakłoniony do zobowiązania się do kontaktów z SB i informowania o grożących ponownym wybuchem zagrożeniach.

W następnych miesiącach spotykał się z oficerem SB wiele razy, przekazywał oceny nastrojów i wskazywał osoby „nieodpowiedzialne”. Stopniowo był coraz mniej wylewny, w 1973 r. doszło prawie do zerwania kontaktów, ale jeszcze przez dwa lata od czasu do czasu do spotkań dochodziło. Wygasające kontakty zostały zerwane, gdy w lutym 1976 r. Wałęsa wystąpił publicznie z ostrą krytyką lekceważących prawa pracowników władz stoczni i bezczynnych związków zawodowych. Został wyrzucony z pracy, zerwane też zostały kontakty z SB.

Teczka „Bolka” jest bogata w materiały dotyczące sytuacji w Stoczni po grudniu 1970, ale też pokazuje złożoność kontaktów Wałęsy z SB. Ujawnia także postawę rodzącego się przywódcy, który – na swoje nieszczęście – adresował wiele postulatów i pretensji dotyczących załogi do oficera SB. Materiał ten poddał wnikliwej analizie prof. Jan Skórzyński w ostatnim numerze półrocznika „Wolność i Solidarność” i należy zainteresowanego czytelnika odesłać do tego tekstu.

Przemilczane dokumenty Lecha Wałęsy

#

Pytanie, które rok temu ogniskowało spór, a dziś wraca ponownie, dotyczy tego, co było dalej. Czy po roku 1976 Wałęsa nadal współpracował z SB? Były sekretarz KC PZPR Marek Król w TVP Info powiedział, że z tych służb nie wychodzi się nigdy. Podobnego zdania są liczni wrogowie Wałęsy niezwykle aktywni w mediach zawłaszczonych przez PiS.

d4kmt9m

Odpowiedź znajduje się w dostępnych od wielu lat archiwach IPN. Znajdują się tam teczki sprawy przedsiębiorstwa ZREMB z 1979 roku, gdzie Wałęsa jest przedstawiany jako główny kolporter nielegalnych wydawnictw, którego należy zwolnić z pracy (co się dokonało). W IPN znajdują się teczki inwigilacji osób przygotowujących obchody rocznicy Grudnia, w tym Wałęsy, a także notatki o jego zatrzymaniach i skazaniu przez kolegium do spraw wykroczeń. Znajduje się tam również obszerna relacja z obchodów grudniowych 1979 roku, łącznie z nagranym przemówieniem Wałęsy, a obszerna notatka o tym wydarzeniu została natychmiast przesłana do centrali MSW (materiał opublikowałem w „Gazecie Wyborczej” 5 grudnia 2008 r.). Dla wrogów Wałęsy te dokumenty SB nie istnieją – konsekwentnie je ignorują.

Ciekawe, że ignorują także opublikowaną przez Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka w ich słynnej książce „SB a Lech Wałęsa” (2008) notatkę z października 1978 roku sporządzoną przez esbeków, którzy nachodzili Wałęsę w pracy i chcieli go nakłonić do wznowienia kontaktów. Odpowiedział im, że „na współpracę z SB nie pójdzie”. I dodał: „Jako cel życiowy postawił sobie stworzenie i rozwinięcie przez pozyskiwanie nowych członków takich związków zawodowych, które by robotnika broniły” (s. 308). Dla atakujących Wałęsę za to, że był agentem, ten dokument nie ma znaczenia.

Sławomir Cenckiewicz – od ośmiu lat wyspecjalizowany w atakowaniu Wałęsy i mnożeniu wobec niego oskarżeń także dotyczących życia osobistego i rodziny – musi znać wymienione dokumenty, ale ich nie przywołuje. Dba o jednoznaczność oskarżenia, ignoruje to wszystko, co przeczy jego skrajnym i jednostronnym tezom. Niewygodnym świadkiem okazuje się także Lech Kaczyński, którego pogląd na omawiane tu sprawy był umiarkowany.

Półprawdy jako akt oskarżenia

#

Atak prowadzony przeciw Lechowi Wałęsie dotyczy także okresu jego największej chwały – przewodzenia strajkowi sierpniowemu oraz organizowania i kierowania „Solidarnością”. W archiwach IPN i spuściźnie po KC PZPR nie ma jednak żadnych dokumentów, które by pozwalały stawiać znak zapytania nad uczciwością i autentyzmem przywództwa Wałęsy.

d4kmt9m

Jego oskarżyciele odwołują się więc nie do dokumentów, lecz stawiają „hipotezy” i znaki zapytania – zupełnie swobodnie. Pan Cenckiewicz głosi, że na I Zjeździe „Solidarności” SB chciała, by Wałęsa został wybrany na przewodniczącego (nie dodaje, że alternatywą był wybór radykała, którego naturalnie władze PRL nie chciały widzieć jako partnera do rozmów; nie dodaje również, że na tym etapie władze PRL nie były jeszcze zdecydowane na wprowadzenie stanu wojennego). W ten sposób półprawda o treści dokumentu zostaje przekuta w punkt aktu oskarżenia.

To samo dotyczy okresu internowania przez prawie rok po 13 grudnia w niemal zupełnej izolacji. Zachowało się sporo materiałów dotyczących tego okresu, wszystkie najważniejsze dokumenty są opublikowane. Pokazują niezłomność Wałęsy, który nie ugiął się przed żądaniami potępienia oporu społecznego i działaczy podziemia, tym bardziej odmówił podjęcia z władzami gry zmierzającej do podzielenia i rozbicia „Solidarności”. Cała rozległa już wiedza na ten temat nie jest przyjmowana do wiadomości.

Uwolnienie z internowania Wałęsy w listopadzie 1982 roku przedstawia się jako kolejną dwuznaczność, a treść rozmowy ostrzegawczej z prokuratorem i szefem Biura Śledczego MSW prawie jako dowód współpracy. Pomija się natomiast to, co powiedział na posiedzeniu Biura Politycznego gen. Kiszczak: „Wałęsa nie zmienił się, jest to mały człowiek, żulik, lis, chytry człowiek, chce oszukać partnera. (…) Będziemy mieli z nim kłopoty”.

d4kmt9m

Pomija się również niezwykłą, wzorową postawę Wałęsy podczas przesłuchania w lutym 1983 r., w śledztwie prowadzonym przeciw przywódcom „Solidarności”. Indagowany o ludzi, z którymi w 1981 roku nieraz się spierał, odpowiedział: „Dziś jestem zobligowany tymi ludźmi, którzy siedzą. Siedzą między innymi przeze mnie. […] Moralnie jestem odpowiedzialny za tych ludzi”. W stanie wojennym nie okazał słabości w żadnym momencie. I trudno powiedzieć, czy ujawniano mu, że Naczelna Prokuratura Wojskowa chciałaby go widzieć na ławie oskarżonych i monitowała w tej sprawie kilkakrotnie Biuro Polityczne KC PZPR.

Te wyliczenia można mnożyć, ale dojdźmy do epicentrum problemu. Atak na Wałęsę i ukazanie go jako „zaprzedanego” ma delegitymizować autentyzm negocjacji 1989 roku przy Okrągłym Stole, ukazać je jako „rozmowy oficerów SB z ich agentami”, a tym samym podważyć prawomocność Polski zrodzonej z tego dialogu: Trzeciej Rzeczypospolitej. Tego celu nie ukrywają najbardziej zagorzali atakujący, szczególnie chętnie goszczeni w TVP Info oraz zapełniający swoimi obsesjami łamy prawicowych tygodników i dzienników.

Delegitymizacja III RP

#

Materiały dotyczące Okrągłego Stołu znajdują się w IPN, setki stron ocen i analiz kierowanych do najwyższych dygnitarzy PZPR, w tym gen. Jaruzelskiego. W żadnym z dokumentów nie ma nawet wzmianki o reżyserowaniu tych rozmów lub istnieniu znaczącego agenta po stronie solidarnościowej. Żałować należy, że cały korpus tej dokumentacji nie został opublikowany drukiem, była jednak cytowana w opracowaniach i chcący do niej dotrzeć nie mają problemu. Dotrzeć jednak nie chcą, gdyż budowanie wizji spisku i zatruwanie nią Polaków jest wygodne politycznie. Służy obaleniu „republiki okrągłego stołu”.

d4kmt9m

Bądźmy wiec świadomi, czytając komentarze i oceny, że część ich autorów gra znaczonymi kartami. Chcą osiągnąć delegitymizację III Rzeczypospolitej, obalić demokratyczne państwo prawa, zniesławić jej twórców, ukazać ich jako marne postaci o agenturalnej przeszłości. Na tym gruzowisku prawdy historycznej chcą zbudować „narrację” dającą im wyłączne prawo do Polski, do rządzenia nią, do manipulowania świadomością narodową.

Teczka „Bolka” ma być wytrychem do zrealizowania tego celu, należy ją tylko odpowiednio „zinterpretować”, a Wałęsę odrzeć z niewątpliwych zasług, przedstawić tylko jako „Bolka”. W cieniu jego hańby mają zniknąć inne wielkości, które z nim współpracowały, razem budowały „Solidarność” i niepodległe demokratyczne, praworządne państwo polskie. „Zaorany” obszar historii zostanie obsadzony nowymi nazwiskami i postaciami, zgodnymi z jedynie słuszną wizją „państwa narodowego” PiS.

Andrzej Friszke

_**Tekst ukazał się na łamach Laboratorium "Więzi". **_

d4kmt9m

Andrzej Friszke - historyk, prof. dr hab., członek korespondent Polskiej Akademii Nauk. Profesor w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Od 1982 r. redaktor działu historycznego „Więzi”, członek Rady Naukowej Laboratorium „Więzi”. W latach 1999–2006 członek Kolegium IPN, 2011-2016 członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej. Autor licznych książek, m.in.: „Opozycja polityczna w PRL 1945–1980”; „Oaza na Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej 1956–1989”; „Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi”; „Polska. Losy państwa i narodu 1939-1989”; „Rewolucja Solidarności 1980-1981. Ostatnio w Wydawnictwie „Więź” ukazała się jego książka „Między wojną a więzieniem. Młoda inteligencja katolicka 1945-1953”.

d4kmt9m
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4kmt9m

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj