Amerykańscy kamikaze
Rozwiązanie znalazł pilot James Doolittle. Zamiast najcięższych bombowców o dalekim zasięgu, zastosowano średnie. Doolittle wyrzucił z nich wszelki sprzęt, który nie służył do utrzymania maszyny w powietrzu. Zdemontowano nawet karabiny maszynowe i zastąpiono je pomalowanymi na czarno kijami od szczotek. Dzięki temu samoloty mogły startować z lotniskowców i zabrać więcej paliwa, co zwiększyło zasięg bombowców na tyle, aby mogły dotrzeć do Japonii. Plan był niemal samobójczy. Zakładał, że po bombardowaniu maszyny będą miały za mało paliwa, aby dotrzeć do swoich baz lub na lotniskowiec. Załogi miały wyskoczyć z samolotów nad Chinami i czekać na ratunek Kuomintangu - chińskiej armii współpracującej z Aliantami.
Na zdjęciu: James Doolittle (piąty od lewej) ze swoją załogą.