W 2007 roku, kiedy Donald Tusk obejmował rządy, eksperci grzmieli już, że polskie uczelnie ze swoją skostniałą strukturą, premiującą wysługę lat i konformistyczne postawy, a nie osiągnięcia naukowe, nie są w stanie zapewnić odpowiednich kadr rozwijającej się gospodarce. Międzynarodowe rankingi były nieubłagane. Ale rząd, tak jak nie chciał narażać się górnikom i nauczycielom, tak też unikał konfrontacji ze środowiskiem naukowym. Nie było mowy o reformach - pisze Tomasz Wróblewski, redaktor naczelny "Wprost", dla Wirtualnej Polski.