Jarosław Kaczyński nie boi się PO, Nowoczesnej, ani żadnej opozycyjnej partii. Nie bardzo boi się ruchów protestu a nawet zamieszek. Niezbyt boi się Brukseli, Berlina, Moskwy czy Waszyngtonu. Chyba nie boi się nawet odpowiedzialności i kary po utracie władzy, bo raczej nie wyobraża sobie, że może stracić władzę. Prezes PiS-u poważnie boi się głównie PiS-u. Coraz więcej wskazuje, że ten lęk coraz dokuczliwiej spędza Kaczyńskiemu sen z powiek.