Jeszcze dobrze nie zaczął urzędować, a już oblał pierwszy poważny egzamin. Szef Najwyższej Izby Kontroli nie zdążył jeszcze wyjść z politycznej roli. Zamiast podziękować, że wyręczają służby z ich zadań i ujawniają, co się wokół niego dzieje, ten chowa się za swoim urzędem i grozi śledczym, czyli w tym przypadku dziennikarzom.