- Jedni woleliby nie wspominać, że Kaczkowski był przeciwnikiem aborcji, eutanazji czy in vitro. Drudzy nie mogą pojąć, jak można – będąc jedną i tą samą osobą – uważać, że „embrion jest kimś” i że Kimś jest ks. Boniecki. Że można – w kwestiach dla katolika zasadniczych – myśleć i mówić jak katolicki fundamentalista, a jednocześnie rozmawiać z „Gazetą Wyborczą” i chodzić do TVN-u. Że można do szaleństwa kochać Kościół i ostro krytykować kościół przez małe „k”. Otóż, ks. Kaczkowski dowiódł, że nie tylko takie sprzeczności można ze sobą godzić. Jedno z wielu pytań, na które warto odpowiedzieć po jego śmierci, brzmi: czy będziemy umieli zaakceptować i zapamiętać go takiego, jakim był naprawdę, w całej różnorodności i bogactwie tej postaci? – pisze Grzegorz Wysocki w tekście poświęconym ks. Janowi Kaczkowskiemu, jego sprzecznym medialnym wizerunkom, książkom i filozofii życiowej, a także wybitnym talentom… coachingowym.