Szachowa rozgrywka ze Szczerskim w roli głównej. Czeka nas nowa "partia nieśmiertelna"?
Krzysztof Szczerski może podzielić los Beaty Szydło? Takiego scenariusza dziś nie można wykluczyć. Pytanie, czy polski rząd będzie miał pomysł na to, w jaki sposób taką sytuację obrócić na swoją korzyść.
Zachwyt na tym, że Ursula von der Leyen odwiedziła Polskę jako drugi (po Francji) kraj, zalewa sympatyzujące z rządem media. Tymczasem to tylko kurtuazja. Dużo ważniejsze od gestów będą efekty tego spotkania.
Czego się spodziewać? Wyniki tego spotkania będziemy mogli ocenić, obserwując dalszy los dwóch polityków: Fransa Timmermansa i Krzysztofa Szczerskiego.
Timmermans papierkiem lakmusowym
Źródła w rządzie twierdzą, że w czasie trwającej ponad półtorej godziny rozmowy Morawieckiego z von der Leyen ani razu nie poruszono kwestii praworządności. W ogóle taki zwrot się nie pojawił.
Nowa przewodnicząca Komisji zapowiedziała też polskiemu premierowi, że nowa Komisja będzie mieć inny kształt niż ta kierowana przez Jean-Claude Junckera. Przede wszystkim nie będzie w niej tak silnie osadzonego pierwszego wiceprzewodniczącego jak teraz. Owszem, funkcja pozostanie - ale będzie mniej polityczna, bardziej reprezentacyjna.
Przekładając z brukselskiego na nasze - w Komisji kierowanej przez von der Leyen nie będzie polityka mającego tak rozległe kompetencje jak do tej pory miał Frans Timmemans. Sprawy, którymi przez ostatnie pięć lat on się zajmował, zostaną rozproszone, rozdzielone między kilku komisarzy.
Sam Timmermans w nowej Komisji będzie wiceprzewodniczącym - potwierdzili to i von der Leyen, i rząd holenderski. Ale jaką funkcję będzie pełnił? Jeden z członków polskiego rządu rozważał (w rozmowie na offie), czy mógłby zostać wiceprzewodniczącym zajmującym się usługami medialnymi.
Pewnie marzenie ściętej głowy. Trudno sobie wyobrazić, żeby von der Leyen zamierzała aż tak bardzo obniżyć rangę człowieka, który jeszcze przed chwilą był o pół kroku od wygrania castingu na nowego szefa Komisji. Zbyt dużym poparciem się on cieszy, zbyt cennym aktywem jest on w zasobach kadrowych nowej przewodniczącej, żeby wylądować na marginesie KE.
Ale tak wysoko jak był obecnie też raczej nie będzie. "Sueddeutsche Zeitung" podało, że praworządnością zajmować się już nie będzie. Gdzie więc trafi? Jego umocowanie, jego kompetencje będą wyraźnym testem intencji oraz pomysłu następczyni Junckera na nową Komisję. I sygnałem, w jaki sposób von der Leyen zamierza współpracować z polskimi władzami.
Szczerski jak hetman
Mateusz Morawiecki ogłosił, że polskim komisarzem będzie Krzysztof Szczerski. Będzie - jeśli przejdzie przez weryfikację Parlamentu Europejskiego, co tak oczywiste nie jest.
Już dziś wiadomo, jakiej broni użyją europosłowie, gdy będą przesłuchiwać Szczerskiego przed zatwierdzeniem go w roli komisarza (PE głosuje na całą Komisję, nie poszczególnych komisarzy - ale w przeszłości udawało mu się blokować pojedyncze nominacje).
Będą go atakować za podpisy prezydenta pod ustawami sądowymi. Ale pewnie oberwie też za sporo wypowiedzi, gdy jeszcze będą opozycyjnym europosłem często i gęsto poddawał w wątpliwość model europejskiej integracji. Teraz się przekona, jak skutecznie asystenci europosłów potrafią być przy przekopywaniu archiwów polskich mediów.
Beata Szydło czy Zdzisław Krasnodębski przekonali się na własnej skórze, że europosłowie nie biorą pod uwagę ustaleń politycznych na poziomie Rady Europejskiej czy nawet między frakcjami w Europarlamencie - bo gdyby brali, to zostałaby szefową jednej z komisji w PE. Dokładnie to samo może spotkać Szczerskiego.
Szef gabinetu politycznego prezydenta Dudy musi to brać pod uwagę - tym bardziej, że dosłownie przed chwilą przegrał wybory na zastępcę sekretarza generalnego NATO. Biorąc na to poprawkę, można by wręcz postawić tezę, że jego zadanie to misja niemożliwa - gdyby nie to, że (póki co) relacje nowej szefowej Komisji z polskim premierem wyglądają na autentycznie bardzo dobre, wręcz przyjazne.
Oczywiście nie wolno chwalić dnia przed zachodem słońca. A oceniając współpracę von der Leyen z Morawieckim trzeba pamiętać, że jest dopiero wczesny ranek.
Ale też wyraźnie widać, że ten poranek jest piękny - świeci mocno słońce, nie ma chmur ani wiatru. Pierwsza poranna kawa smakuje wybornie, a bułki do śniadania są świeże i z chrupiącą skórką.
Jakie są szanse na to, żeby to piękne słońce utrzymało się do wieczora? Polska strona sprawia wrażenie zdeterminowanej, wyraźnie jej zależy na utrzymaniu dobrych relacji z von der Leyen. Wyraźnie, że Mateusz Morawiecki pokłada ogromne nadzieje we współpracy z nią - i jest gotowy poświęcić naprawdę wiele, żeby je utrzymać.
Do tańca zawsze trzeba dwojga. Póki co niemiecka szefowa KE chętnie daje się do niego porwać - świadoma, że innych tak solidnych partnerów w UE nie ma. Trochę z musu, trochę z braku wyboru von der Leyen i Morawiecki zaczynają tworzyć solidny duet.
Ale im będzie on solidniejszy, tym twardsze przesłuchanie w europarlamencie czeka Szczerskiego - bo wśród europosłów jest wyjątkowo wiele osób, którym ten sojusz wybitnie nie pasuje. Na to trzeba się przygotować.
W szachach jedna z najsłynniejszych rozgrywek w historii miała miejsce w 1851 r. i dziś jest znana jako "partia nieśmiertelna". Jest znana dlatego, bo jeden z graczy poświęcił swojego hetmana, by w ten sposób wciągnąć rywala w pułapkę, odwrócić jego uwagę - i w kolejnym ruchu dać mu mata. Do dziś to przykład brawury ocierającej się o geniusz.
Szczerski mógłby być takim hetmanem? W szachach taka kombinacja jest bardzo trudna - a polityka jest trudniejsza niż szachy. Nie można takiej układanki wykluczyć. Być może to będzie gra prowadząca do zdjęcia z szachownicy dwóch figur - Szczerskiego i Timmermansa. Być może trzeba będzie poświęcić naszego hetmana, żeby uzyskać lepsze portfolio. Dziś kombinacji można wymyślić sporo, kilka z nich na pewno nas będzie satysfakcjonować.
Ale dopiero gdy zobaczymy końcowy efekt, czyli ostateczny skład nowej Komisji, będziemy mogli oceniać wizytę von der Leyen w Warszawie. Nie wcześniej. I wtedy to będzie dobry moment, by w pełni podsumować cały dzień.