Trwa ładowanie...

Polkom prawie krew z nosa poszła. Wszak jesteśmy bijącym sercem Europy

Narozrabiać, przerazić się, uciec - ten schemat PiS stosuje z żelazną konsekwencją. W ostatnich dniach padło na nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Najwyraźniej ktoś bardzo poważnie potraktował deklarację, że Polska to bijące - dosłownie - serce Europy.

Polkom prawie krew z nosa poszła. Wszak jesteśmy bijącym sercem EuropyŹródło: East News, fot: Stanisław Kowalczuk
d1933o7
d1933o7

Deklaracja o sercu padła w połowie grudnia na konwencji PiS. To wtedy partia Jarosława Kaczyńskiego ogłosiła, że nie ma w Europie większych euroentuzjastów niż PiS, a ci którzy twierdzą inaczej, najzwyczajniej w świecie kłamią.

Od tamtej pory mieliśmy mieć do czynienia z PiS pokojowym i koncyliacyjnym. Wszystko po to, by zdobyć wyborców centrum, których głosy zapewniłyby PiS zwycięstwo nie tylko w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale - co dla prezesa ważniejsze - w wyborach krajowych.

Ech, ci "Europejczycy z PiS-u"

Deklaracje deklaracjami, a w zaciszu gabinetów PiS robił swoje, czyli układał Polskę podług własnej wizji. Efekt zobaczyliśmy 31 grudnia. Tego dnia na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się dziwoląg nazwany - chyba dla niepoznaki - projektem zmian ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Zresztą zwrot "w rodzinie" miał zostać zastąpiony zwrotem "przemocy domowej". Bo wiadomo, że w tej prawdziwej polskiej rodzinie, czyli katolickiej, przemocy nie ma.

Wnioskodawcą tego tworu była Elżbieta Rafalska, czyli minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Polki mogły przeczytać w nim, że jeśli dostaną/oberwą raz, to nie będzie to jeszcze żadna przemoc. Za takową domowe bicie będzie uznawane dopiero, gdy kolejny raz będą się obmywać z krwi. Co ważne, według projektu pani Rafalskiej założenie "niebieskiej karty" dla ofiary przemocy będzie uzależnione od zgody pokrzywdzonej.

d1933o7

Pod koniec roku dowiedzieliśmy się więc, co PiS narozrabiał. Nadeszła druga faza – przerażenia.

W roli pierwszego przerażonego wystąpił sam premier (ma wprawę w wywieszaniu białej flagi po sprawach: ustawy o IPN, sądów i ceny prądu). Mateusz Morawiecki, widząc jakie gromy spadają na rząd PiS, podjął decyzję, że "projekt ustawy wróci do wnioskodawców". Nie kupuję tego, że premier jest strażakiem gaszącym pożar. Co to za strażak, który do drużyny wcześniej wpuszcza jakiegoś podpalacza.

Przerażona wydawała się również sama minister Rafalska. "Celem działań prowadzonych przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej jest wzmacnianie rodziny oraz jej ochrona. Zawsze jesteśmy po stronie słabszych. Jesteśmy przeciwko każdej przemocy i chcemy skutecznie chronić rodzinę. Dlatego procedury muszą sprawnie i skutecznie chronić ofiary" – komunikat takiej treści ukazał się na stronach ministerstwa.

Ktoś musi za to odpowiedzieć

Nie dowiemy się z niego, kto konkretnie stał za zapisami cofającymi nas do średniowiecza. A to ważne, bo taką osobę/grupę/zespół należy raz na zawsze odsunąć od prac związanych z legislacją. Brak wskazania odpowiedzialnych za zapisy, które znalazły się w nowelizacji, obciążają samą minister Rafalską, która wbrew sobie doczekała się mało zaszczytnego tytułu matki chrzestnej programu #wpierd… plus na Twitterze.
Nie wiadomo, jak długo będzie trwała faza ucieczki, do której PiS płynnie przeszedł po fazie przerażenia.

Po drodze wypadałoby zrzucić balast domorosłych "doradców" od przemocy. Bo winy za haniebny projekt nie można tym razem zrzucić na "totalną opozycję" lub "wtrącającą się w nasze wewnętrzne sprawy" Unię Europejską. Nawet na krasnoludki trudno tym razem cokolwiek zwalić.

Informacja o troglodytach, którzy przeforsowali zapisy, po prostu suwerenowi się należy.

d1933o7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1933o7

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj