PiS chce ocenzurować internet? Burza po słowach doradcy Andrzeja Dudy
"Jakieś formy cenzorskie będą" - powiedział o przyszłości internetu prof. Andrzej Zybertowicz. Wybuchła burza, bo zacytowana w tweecie Telewizji Republika myśl została przez niektórych odebrana jako zapowiedź działań administracji prezydenta.
Naukowcy w polityce prędzej czy później mają problem. Profesorska potrzeba dzielenia się wiedzą i odpowiadania na pytania możliwie obszernie, wygrywa z polityczną wstrzemięźliwością, występującą na zmianę z nieodpowiadaniem na pytania. W dodatku wyraźnie widać, że doradcy polskich prezydentów nie chcą rezygnować z wolności przysługującej ludziom nauki, ale już niekoniecznie ludziom polityki. W połączeniu z częstą obecnością w mediach, powoduje to kłopoty.
Będzie cenzura
Ostatnio ofiarą występowania w podwójnej roli padł doradca Andrzeja Dudy prof. Andrzej Zybertowicz. W poniedziałek wystąpił w programie "Tweet Up Telewizji Republika", którym zaproszeni goście odpowiadają nie tylko na pytania prowadzących, ale i na te zadane przez internautów. Wszystko szło dobrze, wydawało się, że program skończy się bez sensacji, ale okazało się, że zostały jeszcze trzy minuty i można zadać jeszcze jedno pytanie. Dotyczyło ono cenzury internetu.
- Myślę, że przeciążenie informacyjne doprowadziło do takiego zamętu, że w takiej lub innej postaci jakieś formy cenzorskie będą - stwierdził prof. Zybertowicz. Cytat błyskawicznie pojawił się na twitterowym koncie telewizji, a pozbawiony kontekstu szybko stał się przedmiotem dyskusji i obaw. Bo oto przedstawiciel administracji prezydenta, wyposażonego przecież w inicjatywę ustawodawczą, mówi o cenzurowaniu w sieci. Nikt już nie zwraca na dalszą część wypowiedzi.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Polityk czy naukowiec?
- Prawdopodobnie schematy niemieckie się nie utrzymają, trzeba poczekać kila miesięcy jak to działa, ale wydaje się, że one są przedobrzone - te procedury i sankcje. Ale myślę, że z informacją w internecie będzie jak z ruchem drogowym i lotniczym. Kiedy pojawiły się pierwsze samochody i samoloty nie było żadnych reguł - każdy mógł jechać jak chce. Dzisiaj żeby być dopuszczonym do ruchu, trzeba mieć samolot czy samochód, który spełnia określone kryteria i znać zasady tego ruchu. Ale kodeks ruchu nie mówi ci dokąd masz jechać, tylko w jaki sposób, jakimi drogami, według jakich reguł masz się przemieszczać. Podejrzewam, że pozostanie spora przestrzeń swobody w internecie, ale uniemożliwi się cyberstalking - tłumaczył prof. Zybertowicz.
Z szerokiego kontekstu wynika, że to rozważania naukowca, socjologa zajmującego się m.in. siecią. Jednak we wcześniejszej części wywiadu prof. Zybertowicz mówił o sobie jako o pracowniku prezydenta Dudy. Występowanie w dwóch rolach jednocześnie jest po prostu nie do pogodzenia i wprowadza widzów oraz czytelników w błąd.
Kolejne kłopoty
Wygląda jednak na to, że prof. Zybertowicz nie wyciągnął wniosków z burzy, jaka wybuchła zaledwie kilkanaście dni wcześniej. W wywiadzie dla PAP profesor mówił o potrzebie stworzenia MaBeNy, czyli "Maszyny Bezpieczeństwa Narracyjnego Rzeczpospolitej Polskiej". Doradca prezydenta szeroko uzasadniał potrzebę powołania do życia takiego mechanizmu, sposób jego działania i cele. Ale znowu jego słowa były odczytane jako wypowiedź polityka, a nie naukowca, więc dyskutowano o niej zgodnie z prawidłami rozmowy politycznej, a nie naukowej.
Jeśli doradcy prezydenta Dudy nadal będą upierali się, by występować w podwójnych rolach, będą sprawiać swojemu pracodawcy problemy. Bo ich wypowiedzi zawsze będą łączone z głową państwa. A Andrzej Duda ma dość kłopotów i bez tego.