Piotr Rachtan: Gersdorf wycięła nam kiepski numer
Prof. dr Małgorzata Gersdorf, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, przesłała prezydentowi Andrzejowi Dudzie swój projekt zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym. Trzeba powiedzieć, że Sąd Najwyższy na tacy oferuje zwolennikom dobrej zmiany w wymiarze sprawiedliwości wszystko, czego pragnęli, a nawet więcej. Są bowiem w projekcie ławnicy społeczni, jest izba dyscyplinarna, jest bardzo poważny wpływ prezydenta na działanie SN.
Są także zupełnie nieoczekiwane upominki, jak powołanie Rzecznika Sprawiedliwości Społecznej, który zapewne będzie właził w buty konstytucyjnego skądinąd Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jest też nagłe pojawienie się w świeckim dotąd wymiarze sprawiedliwości Kościoła katolickiego i innych Kościołów oraz samych duchownych: oto ławników wybierać się będzie "spośród kandydatów wyróżniających się wiedzą prawniczą i zgłaszanych przez organizacje liczące co najmniej 10 000 osób, w tym stowarzyszenia, przedstawicieli pracowników, pracodawców, grupę obywateli, ale także Kościół katolicki oraz inne Kościoły i związki wyznaniowe w Polsce, jako depozytariuszy tradycyjnych wartości chrześcijańskich wyznaczających ustrojową treść wielu zasad zawartych w Konstytucji RP. Udział sędziów, ale przede wszystkim obywateli wybieranych bezpośrednio przez Sejm RP spośród osób wskazywanych przez organizacje społeczne czy Kościoły, pozwala na całkowite odpartyjnienie kontroli nad sądownictwem, a jednocześnie umożliwienie bezpośredniego uczestniczenia społeczeństwa w ocenie pracy sędziów, jak również zagwarantowanie, że przy ocenie pracy sędziów uwzględnione będą wartości, jakie leżą u podstaw życia społecznego. Ma to szczególne znaczenie w kontekście propozycji zgłaszania kandydatów na ławników, którymi mogą być również osoby duchowne posiadające odpowiednie kwalifikacje zawodowe".
A zatem Sąd Najwyższy ma być kolejną instytucją publiczną (po oświacie), w której zobaczyć będziemy mogli duchowne sukienki. Ponury żart ciśnie się na usta: oszczędzimy przynajmniej na togach.
Zobacz także: Prezes Sądu Najwyższego w Sejmie. Śmiechy i pokrzykiwania posłów PiS
Bardzo ciekawą i nowatorską instytucją będzie odpowiedzialność materialna sędziów. Cytuję z uzasadnienia:
"Dalszą konsekwencją wprowadzonej zmiany byłoby wprowadzenie odpowiedzialności materialnej sędziów. W razie naprawienia szkody lub wypłacenia zadośćuczynienia za krzywdę wyrządzoną w wyniku rażącego i oczywistego naruszenia prawa, stwierdzonego prawomocnym wyrokiem sądu dyscyplinarnego, Skarb Państwa miałby roszczenie zwrotne do sędziego, którym swoim bezprawnym działaniem lub zaniechaniem spowodował konieczność wypłaty odszkodowania lub zadośćuczynienia. Odpowiednie zastosowanie w tym zakresie znajdowałyby takie same zasady, na jakich pracownik odpowiada materialnie za szkodę wyrządzoną pracodawcy przez niewykonanie lub nienależyte wykonanie obowiązków pracowniczych".
Zatem coś, co nie udało się w stosunku np. do pracowników Urzędów i Izb Skarbowych oraz prokuratorów różnych szczebli, którzy bezprawnymi działaniami zniszczyli firmy – stanie się faktem w stosunku do sędziów. Można rzec – od czegoś trzeba zacząć.
O co chodzi?
Być może zamiarem prof. Gersdorf było zahamowanie prac nad projektem prezydenckim, może liczyła na wzbogacenie tematu reformy, na wzmocnienie pozycji prezydenta w jego sporze, dość w końcu pozornym, ze zwyczajnym posłem z Nowogrodzkiej oraz jego Prokuratorem Generalnym. Te mniej czy bardziej dziwaczne, czekoladopodobne wyroby ustawodawcze można byłoby tak tłumaczyć, gdyby nie… No właśnie, jest ten drobiazg, oczekiwany w zamian za nadanie prezydentowi (i duchowieństwu) nowej roli: Pierwszy Prezes próbuje wytargować nieobniżanie wieku przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku, logicznie tłumacząc, że nie jest on równoznaczny ze stanem emerytalnym.
Można by zrozumieć te naiwne zamiary (naiwne, bo naprzeciw są wytrawni, cyniczni i bezwzględni gracze, którzy z Sądu Najwyższego i konstytucji robią sobie grubą nieprzyzwoitość), gdyby dało się pominąć fakt, że od 14 listopada gospodarzem prezydenckiego projektu ustawy jest już Sejm RP, którego marszałek nadał owemu projektowi numer 2003 i poddał procedurze kierując do pierwszego czytania na posiedzeniu izby; zatem wystąpienie prof. Gersdorf jest, delikatnie mówiąc, lekko spóźnione.
A poza tym zastanawiam się, po jaką cholerę chodziłem w lipcu ze świeczką pod Sąd Najwyższy...
Piotr Rachtan, Monitor Konstytucyjny