Makowski: "Nowy wspaniały świat weganizmu. Albo go pokochasz, albo Sylwia Spurek cię zmusi" [OPINIA]
Nie rozumiem, skąd u wielu lewicowych liberałów nieznośna maniera zbawienia świata na siłę. Dlaczego do - często słusznych idei - muszą dorabiać ideologię? "Wiedzą lepiej", jak masz żyć i co jeść. Europosłanka Wiosny, Sylwia Spurek, praktykuje tę sztukę na gruncie weganizmu. Sam na niego nie przejdziesz? Sprawimy, że mięso będzie droższe.
"'Musimy doprowadzić do zmian instytucjonalnych, na przykład poprzez tworzenie nowych praw (...). Musimy sprawić, by produkcja wyrobów odzwierzęcych była trudniejsza i droższa'. Z Tobiasem Leenaertem autorem 'Jak stworzyć wegański świat'" - w takim sposób na Twitterze opisała wspólne zdjęcie z autorem książki europosłanka Sylwia Spurek.
Tym samym rozpętała liczącą prawie 750 komentarzy debatę, podczas której w przytłaczającej większości spotkała się z krytyką ze strony osób nieakceptujących stosowania inżynierii społecznej w kontekście preferencji żywieniowych.
Za mięso zapłacisz więcej?
Tak trzeba bowiem nazwać ideę sztucznego zawyżania ceny mięsa, aby - w domyśle - niedojrzałe społeczeństwo oduczyło się zgubnych dla planety nawyków. W końcu, jak przekonuje w innym wpisie Spurek, problem jest poważny, a sama hodowla bydła odpowiada za 18 proc. emisji CO2 do atmosfery. Przejście na praktykowaną przez byłą zastępczynię RPO dietę wegańską oznaczałoby zatem ratunek dla matki Ziemi, wyeliminowanie cierpień zwierząt, zdrowszą populację, szczęśliwszych ludzi, mniej smogu, zazielenienie się świata i ogólną idyllę.
Problem samej Sylwii Spurek polega jednak na tym, że choć spotkała się z Tobiasem Leenaertem, chyba nie do końca zrozumiała, na czym polega jego przesłanie. Książka, którą wydał, posiada bowiem istotny, acz pominięty podtytuł: "Podejście pragmatyczne". - Podejście aktywistów stało się bardziej pragmatyczne. Odeszliśmy od postawy "wszystko albo nic". Stawiamy na małe kroki, zamiast nakłaniać ludzi do przejścia od razu na weganizm - mówił autor w wywiadzie dla portalu "Vege".
Zobacz także: Biedroń o Dudzie. Minister prezydencki odpowiada
W rozmowie zaznaczał, że podkreślanie swoich wyrzeczeń ze względu na weganizm, straszenie ludzi radykalizmem, licytowanie, czy jest się 100 proc. weganinem, jeśli nosi się buty z klejem odzwierzęcym - działa kontrskutecznie dla sprawy. - Często mówię, że gdyby ktoś mi zapłacił 100 tys. dol., zjadłbym mięso, a pieniądze przekazał organizacji prozwierzęcej - dodał.
Gesty na pokaz
Choć i jego idee, obdarte z otoczki "fleksitariańskiej" (metody małych kroków w przechodzeniu na dietę wegańską), nadal reprezentują tę samą, nieznośną myśl przewodnią, że kiedyś cały świat będzie musiał przestać jeść mięso - Leenaert przynajmniej umie opowiadać o swoich motywacjach sensownie. Bez nadymania się w quasi-religijnym uniesieniu i emocjonalności nastolatka.
Tymczasem większość aktywności na tym polu ze strony Sylwii Spurek przynosi odwrotny skutek. Zniechęca do weganizmu i ośmiesza go. Warto przypomnieć sobie zdjęcie smutnych frytek i papryki oraz narzekania, że w stołówce Europarlamentu źle karmią. Wszystko oczywiście polane sosem social-media skaltywizmu, czyli działalności społecznej opartej o hasztagi, zdjęcia z hasłami wypisanymi na kartkach i puste gesty, które niczego w świecie nie zmieniają, ale dają ich uczestnikom poczucie spełnienia "dobrego uczynku".
Nadaktywizm społeczny
"Wspieram #Koniecepokiklatkowej, bo najwyższy czas zakończyć cierpienie milionów zwierząt w Europie. Ty też możesz to zmienić, (...), podpisz petycję. To tylko minuta, a tyle może znaczyć dla zwierząt innych niż ludzie. #GoVegan". "PO PIERWSZE, NIE ZABIJAJ! Każdy przyzwoity człowiek powinien głośno protestować, kiedy krzywdzone i zabijane są zwierzęta, zabijane niestety w majestacie prawa. (...) Rocznie myśliwi zabijają ponad 200 tys. ptaków! #niezabijaj". "Dziś Wielki Dzień Pszczół. A jeśli nadal będziemy je zabijać - np. używając neonikotynoidów (tutaj oznaczone ministerstwo rolnictwa) - to wkrótce będziemy obchodzić Dzień Wspomnienia o Pszczołach :(".
Tak wygląda standardowy przekaz "ekologiczny" europosłanki, która choć promuje autora mówiącego o metodzie małych kroków i pragmatycznym podejściu do promocji weganizmu, sama nie pozostawia wątpliwości że woli środki radykalne. Jak dla mnie, pozostając w nomenklaturze zwierzęcej, krecia robota. Nikt nie lubi - i to nas chyba łączy ponad podziałami - gdy druga strona zamiast dyskutować, woli coś wbrew odczuciom społecznym narzucać. Przyszłość klimatu, ekologia i humanitarne traktowanie zwierząt zasługują od nas na więcej, niż okładanie się po głowach pałkami i walkę o moralną palmę pierwszeństwa.
Marcin Makowski dla WP Opinie