Trwa ładowanie...

Makowski: "Nie da się zbudować stabilnego państwa, jeśli prawo pisze się po nocach, na kolanie" [OPINIA]

Nocne głosowania, poprawki do poprawek własnych ustaw, maratony w komisjach sejmowych, a później sprinty legislacyjne. Ostatnich pięć lat w polityce zdążyło nas przyzwyczaić do permanentnego stanu wyjątkowego w stanowieniu prawa. Ale tak się mądrze rządzić nie da. To systemowy grzech PiS-u, za który zadośćuczynienia nie widać.

Makowski: "Nie da się zbudować stabilnego państwa, jeśli prawo pisze się po nocach, na kolanie" [OPINIA]Źródło: PAP
d4lhein
d4lhein

Prawie 10 godzin dyskusji, a właściwie przepychanek w sejmowej komisji sprawiedliwości zakończyło się w piątek po 5:30 nad ranem. Zmęczenie na twarzach posłów i posłanek nie dało się ukryć, ale też specjalnie nikt go nie ukrywał. Bo i po co? Od grudnia 2015 roku, gdy rozpoczęły się prace nad kontrowersyjną reformą Trybunału Konstytucyjnego, podobny tryb legislacji stał się przecież przedświątecznym zwyczajem. Chochołem, wokół którego tańczy polska, coraz bardziej byle jaka demokracja.

Bazar legislacyjny

Nie da się bowiem budować stabilnego, przewidywanego i myślącego kategoriami długodystansowymi państwa, jeśli stanowienie kluczowych dla jego funkcjonowania praw wygląda jak bliskowschodni bazar. Uchwalenie w kilka godzin 22. poprawek rządowych do ustawy dyscyplinującej sędziów podważających legalność KRS oraz odrzucenie 80 poprawek opozycji, gdy większość Polaków już śpi albo myśli o Świętach, to przepis na brak transparentności, a w konsekwencji brak poczucia odpowiedzialności za państwo.

Nie można bowiem tłumaczyć harmonogramem prac Sejmu stale powtarzających się przypadków błyskawicznego i chaotycznego głosowania nad budzącymi wątpliwości ustawami, gdy samemu się ten harmonogram ustala. Brak konsultacji społecznych, realnej debaty i gonienie, aby tylko zamknąć sprawę przed końcem roku i ze świętym spokojem ruszyć na bożonarodzeniowy długi weekend, to standard, który nie sprawdziłby się w żadnej większej firmie, ale który posłowie uznają za normalny w przypadku rządzenia całym państwem. Dlaczego?

Z jakich względów rząd i opozycja, której przedstawiciele zaspali na głosowanie 19 grudnia o 10 rano na jednym posiedzeniu Sejmu w tym miesiącu, uważają, że mogą sobie na to pozwolić? Z jakiego powodu pchają kolanem ustawy, które później i tak muszą mozolnie poprawiać? Po co to robią, skoro mogliby zebrać się wcześniej, rozłożyć siły, przeprowadzić normalny dialog i wysłać sygnał do społeczeństwa, że polityka to nie doraźne łatanie dziur w przeciekającej łodzi, ale coś przynajmniej z pozoru posiadającego majestat, czas na refleksję, samoświadomość własnych ograniczeń.

d4lhein

Odpowiedzialność za państwo

Czy opozycja - jak dało się podsłuchać przez niewyłączone na komisji mikrofony - sama nie bierze udziału w tym spektaklu? "Robimy jaja, czy nie?", "Blokujemy wszystko? To takie kodziarskie", "nie pracujmy nad projektem, bo jesteśmy za odrzuceniem go w całości", dało się przecież słyszeć z ust tych, którzy również załamują ręce nad upadkiem parlamentarnych obyczajów. Zapewne łatwiej siedzieć w parlamencie z szalikiem "KONSTYTUCJA" i pytać "w czym ludzie są lepsi od dzików", niż pokazywać, że umie się podźwignąć do standardów, o brak których oskarża się Prawo i Sprawiedliwość.

Bez względu na to, jak ostro zdefiniujemy problem, jak precyzyjnie rozłożymy winy, odpowiedź na pytanie: jak do tego doszło, jest prosta i trudna jednocześnie. Parlamentarzyści traktują stanowienie prawa z większą nonszalancją niż rezerwacja ośrodka, do którego wyjadą na Sylwestra, bo my - wyborcy i pracodawcy - im na to pozwalamy. Kiedyś to się musi jednak skończyć. Może czas wreszcie rozliczać polityków z ich pracy, wywierać presję społeczną i wyciągać konsekwencje podczas głosować. Bo to co robią, w naszym imieniu, to momentami kpina.

Marcin Makowski dla WP Opinie

d4lhein
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4lhein