Makowski: "Gambit Gowina? 'To rzucenie rękawicy Jarosławowi Kaczyńskiemu'" [OPINIA]
Czy dymisja Jarosława Gowina z funkcji wicepremiera oznacza rozpad jego partii? Jeden ze scenariuszy wydarzeń, który lansują ważni politycy Porozumienia brzmi zupełnie inaczej: partia wykonała unik, ale równocześnie rozpoczęła grę o wyjście z rządu. Za kulisami mają trwać rozmowy z opozycją. Co na to reszta Zjednoczonej Prawicy?
Najpierw dymisja z funkcji wicepremiera, później zapowiedź osobistego głosowania przeciw wyborom korespondencyjnym 10 maja, następnie zapewnienie o pozostaniu w Zjednoczonej Prawicy, mimo oświadczenia, że Porozumienie opowie się za projektem PiS-u. W ten sposób Jarosław Gowin - zdaniem polityków opozycji - "okiwał sam siebie", a w oczach wielu posłów PiS-u oraz Solidarnej Polski "przelicytował" i przecenił swoje możliwości, dymisją starając się zatuszować złe wrażenie. Podobnego zdania, pisząc o "brutalnym ograniu przez Kaczyńskiego", jest również mój redakcyjny kolega Robert Feluś. Doradcy Jarosława Gowina twierdzą jednak, że to on zagrał skomplikowaną partię "politycznych szachów" poświęcając wizerunek dla osiągnięcia długodystansowego celu. Jaki miałby być cel tej gry?
Szef porozumienia "mediatorem" z opozycją
Jeśli ktoś chce zrozumieć nie tyle, co wydarzyło się w poniedziałek w Sejmie, ale co w nadchodzących tygodniach i miesiącach dopiero może się wydarzyć, musi uwzględnić pewną karkołomną, ale krążącą w kierownictwie Porozumienia teorię. Zgodnie ze scenariuszem, do którego dotarła Wirtualna Polska, pierwotny plan partii Jarosława Gowina zakładał głosowanie przeciw wyborom korespondencyjnym już teraz, ale w ostatniej chwili miały go zmienić rozmowy z przedsiębiorcami z przynajmniej kilku największych stowarzyszeń. To oni mieli nalegać, aby skupiono się na uchwaleniu pakietu "Tarczy Antykryzysowej" wraz z jej rozwinięciem - bez chaosu towarzyszącego rządowi mniejszościowemu - a dopiero później zajęto się kwestią wyborów.
- Kluczowe są słowa Gowina z popołudniowej konferencji, w których zapowiedział, że przejmie rolę mediatora między rządem i opozycją - twierdzi nasz rozmówca ze ścisłego otoczenia szefa Porozumienia. Dzisiaj de facto ma on toczyć rozmowy z PSL-em, Lewicą i KO, zmierzające do poparcia piątkowego projektu zmiany konstytucji do jednej, siedmioletniej kadencji prezydenta, zamiast głosowania w sytuacji zagrożenia epidemicznego w kraju.
"Trzymamy PiS na muszce"
Gdy pytam o faktyczny rozdźwięk między partią a postawą Gowina odnośnie wyborów korespondencyjnych słyszę jednak, że to wymuszona strategia. - Trzymamy PiS na muszce - mówi informator Wirtualnej Polski. - Ustawa, jeśli zostanie ostatecznie przegłosowana w Sejmie, trafi do Senatu, ten ją przetrzyma przez 30 dni, następnie wróci do Sejmu. A żeby przegłosować weto senackie, potrzeba bezwzględnej większości - przy pełnej frekwencji to 231 głosów. Wtedy Porozumienie, po rozpatrzeniu rekomendacji ministra Łukasza Szumowskiego oraz premiera Mateusza Morawieckiego, może zagłosować przeciw. A to sprawi, że głosowanie korespondencyjne po prostu się nie odbędzie - słyszę.
Jednocześnie, pytanie na ile wiarygodne, w rozmowach z politykami Porozumienia padają zapewnienia o jedności partii, która nie zbuntowała się przeciwko swojemu liderowi, ale ma świadomość, że "tak jak kiedyś rzucił rękawicę Donaldowi Tuskowi będąc w PO, tak teraz rzuca rękawicę Jarosławowi Kaczyńskiemu". - Przedłużyliśmy dyskusję wokół głosowania korespondencyjnego po to, aby ratować koalicję Zjednoczonej Prawicy, ceną była dymisja wicepremiera, ale traktujemy ją jako ruch obliczony kilka kroków do przodu - przekonuje polityk Porozumienia.
Gowin pokrzyżuje plany PiS-u? "Oni mają rozłam w partii"
Poza Jackiem Żalkiem, który uważa, że głosowanie korespondencyjne powinno się odbyć w terminie, partia ma być rzekomo zjednoczona wokół swojego lidera. Oczywiście inny rozmówca WP, polityk Prawa i Sprawiedliwości uważa, że to myślenie życzeniowe Porozumienia. - To jest rozłam u gowinowców, nikt nie będzie ryzykować ministerstwem czy mandatem w tak trudnych czasach. Nikt się również zbyt długo nie oprze kuszeniu. Trzeba będzie, to zbudujemy koalicję z tych ludzi, z których się da - twierdzi. - Wyjście z rządu? To dorabianie legendy przez otoczenie Gowina do jego porażki. Wicepremier jest zaskoczony, jak wiele osób z własnego obozu mu się postawiło - zdradza inny poseł PiS-u.
- Gowin spotkał się w niedziele ze swoimi posłami, w większości odmówili mu posłuszeństwa. Nie chcieli wychodzić z rządu, a gdy wicepremier zobaczył, że sytuacja wymknęła się spod kontroli, wymyślił dymisję jako ratowanie twarzy. To musiało się tak skończyć, podjął dziwaczną grę i na każdym etapie przegrał - dodaje ważny polityk z obozu rządowego w rozmowie z WP. "…ponieśli i wilka Jarosława Gowina. Odszedł jeden (!) z zapaleńców rekonstrukcji rządu Beaty Szydło. Tak jak w maju jej drużyna wygrała EP tak i jesienią ubiegłego roku wygrałaby wybory dla PiS bez przystawek i bez obecnych problemów" - skomentował na Twitterze już otwartym tekstem były szef MSZ, Witold Waszczykowski.
Porozumienia w szeregach opozycji?
Co dalej? Z naszych rozmów wynika, że jeśli Jarosławowi Gowinowi faktycznie uda się zbudować sojusz wokół swojego projektu zmiany konstytucji na opozycji i nie będzie możliwości powrotu do status quo na Zjednoczonej Prawicy, realny wydaje się wariant przejścia Porozumienia do opozycji, która przy założeniu, że (były?) wicepremier nie starci po drodze żadnej z szabel, mogłaby utworzyć nowy rząd.
Nawet jeśli gdzieś po drodze plany polityków kolejny raz rozminą się z rzeczywistością, a sam opisany scenariusz jest tylko zasłoną dymną przed innymi działaniami, fakt, że podziały w rządzie rysują się równie wyraźnie świadczy o tym, że pewna epoka w polskim parlamentaryzmie bezpowrotnie się zakończyła. W rzeczywistość największego kryzysu zdrowotnego i gospodarczego po II wojnie światowej nasz kraj wkracza skonfliktowany, partyjnie podzielony, w cieniu gier o wybory. I to jest, bezsprzecznie, najgorszy możliwy news tego dnia. Niestety.
Marcin Makowski dla WP Opinie