"Myślałam, że spłonę pod wpływem tego pałającego spojrzenia". Zakochali się od pierwszego spojrzenia
Magda zatrudniła się jako pomoc biurowa w kwaterze głównej NSDAP przy Hedemannstrasse. W archiwum prasowym przeglądała artykuły, robiła wycinki. Dzięki znajomości języków obcych analizowała też teksty o NSDAP pojawiające się w prasie zagranicznej. Ciągle jednak nie udawało jej się zbliżyć do człowieka, którego koniecznie chciała poznać. Nastąpiło to w niedługim czasie. "Gdy na początku listopada 1930 r. Magda wychodziła po pracy, na schodach spotkała niskiego, szczupłego mężczyznę w zniszczonym trenczu, utykającego na jedną nogę, idącego w towarzystwie adiutanta grafa Schimmelmanna. Auguste relacjonowała w swoich wspomnieniach, co Magda opowiedziała jej później o tym spotkaniu: 'Oboje tylko przez chwilę popatrzyli sobie w oczy i - jakkolwiek śmiesznie to brzmi - w tym ułamku sekundy coś między nimi zaiskrzyło. Goebbels stanął zdumiony, gdy Magda szła w kierunku wyjścia. 'Psiakrew, Schimmelmann!', zawołał, jakby nagle zabrakło mu tchu. 'Kto to był? Wspaniała kobieta!'. Następnego dnia przed południem poprosił
Magdę do siebie. 'Potrzebuję osoby godnej zaufania o pełnej niezawodności. Musi mi pani zorganizować tajne archiwum'. Nie padło ani jedno słowo sympatii, żaden komplement, żadna prywatna uwaga. Ale pożerał ją wzrokiem. 'Myślałam, że spłonę pod wpływem tego pałającego spojrzenia', opowiadała mi dużo później, gdy wiedziała już od niego, że zakochał się od pierwszego spojrzenia. Z nią działo się to samo".
Pod datą 7 listopada 1930 r. w jego dzienniku Magda pojawiła się po raz pierwszy. "Piękna kobieta nazwiskiem Quandt tworzy dla mnie prywatne archiwum". Gromadził w nim wszelkie informacje na temat NSDAP, Hitlera, a przede wszystkim o sobie samym. Dzięki temu mógł zarówno w kraju, jak i za granicą niezwykle sprawnie manipulować obrazem partii. Dysponował też wiedzą o ciemnych sprawkach z bogatej przeszłości członków swojego ugrupowania. Gdy Magda zagadnęła go pewnego razu, dlaczego nie przekazuje tych informacji do dyspozycji partii, odpowiedział: "Szanowna pani musi się jeszcze dużo nauczyć. W polityce nie ma cudów. Wiedza to władza - ale tylko dla takich ludzi, którzy roztropnie wiedzę tę przechowują, by następnie wykorzystać ją w najbardziej sprzyjających okolicznościach, albo gdy okoliczności te nie następują, niczego nie zmarnować". Na temat manipulacji i kłamstw swojego szefa Magda miała świadectwo z pierwszej ręki. Stała się wspólniczką w tajnej centrali jego walki o władzę.
Drugi wpis w jego dzienniku, w którym mówi o Magdzie, pochodzi z 14 listopada 1930 r.: "Wczoraj po południu była u mnie piękna pani Quandt i pomogła mi przy sortowaniu zdjęć z początków naszego ruchu". "Według wspomnień szwagierki Magdy, Ello Quandt, Goebbels budził w niej uczucia matczyne i opiekuńcze. Myślała, że ten biedny, źle ubrany człowiek wygląda tak, ponieważ nie troszczy się o niego żadna kobieta".
Goebbels bardzo szybko zrozumiał, że ta rozpieszczona kobieta szuka czegoś, co nada sens jej pustej egzystencji. Magda od początku go fascynowała, ale też bardzo peszyła go jej pozycja społeczna. Wyczuwając jej rosnące zainteresowanie, zyskiwał na pewności siebie. Magda tak jak dotychczas utrzymywała przyjacielskie kontakty ze swoim eksmężem, jej fascynacja wulgarnym agitatorem i jego partią napotykała jednak u Quandta potężny opór: "Podczas odwiedzin uderzyło mnie, że Magda staje się coraz bardziej zagorzałą propagandystką nowych idei i angażuje się w nie pełnym sercem. Początkowo traktowałem to jako fascynację talentem oratorskim doktora Goebbelsa. Ale gdy podczas każdego naszego spotkania temat rozmowy krążył ciągle wokół jednego zagadnienia i żaden argument nie był w stanie jej od tego odwieść, ograniczyłem moje wizyty".