W niedzielę 19 listopada, bez żadnych zapowiedzi, Donald Tusk sięgnął po swojego oficjalnego Twittera i rozpoczął kampanię prezydencką. Zabił na alarm, stwierdził, że Polska stacza się w polityczny niebyt, a wszystko wygląda jak granie pod dyktando Kremla. I ton i styl wpisu zdecydowanie odbiegał jednak od dotychczasowej komunikacji szefa Rady Europejskiej. Czy tak doświadczony gracz pozwoliłby sobie na podobny falstart? To zastanawiające.