Krótko ostrzyżeni chłopcy, którzy w czarnych ubrankach z różnymi chorągwiami chodzą po Białymstoku krzycząc "Wielka Polska katolicka", w żaden sposób sobie ani Polsce nie pomogą. Że zachowują się nie po katolicku przypomnieli im wreszcie biskupi. Ktoś bardzo poważny - zważywszy powagę sytuacji, najlepiej pani premier, albo nawet sam prezes - powinien im pomóc zrozumieć, że także szkodzą Polsce. Bo jeżeli przepędzą z Białegostoku tych nielicznych zagranicznych studentów, którzy tam studiują, to przyczynią się do stworzenia "biednej Polski katolickiej", a nie "wielkiej Polski katolickiej" - pisze Jacek Żakowski dla WP.